Radny bez mandatu

Kodeks wyborczy jasno formułuje zasady w stosunku do tych osób, które zdecydowały się ubiegać o mandat radnego, ale gospodarują na mieniu gminnym. Po uzyskaniu takiego mandatu mają oni 3 miesiące na rezygnację z dzierżawy lub rezygnację z funkcji radnego. Jeśli tego nie uczynią, ich mandat może zostać wygaszony przez wojewodę lub radę gminy. I tak też się stało w przypadku byłego już radnego Kazimierza Krzywdzińskiego. W ostatnich wyborach samorządowych był on nie tylko kandydatem na radnego, ale również ubiegał się o fotel wójta gminy. Stanowiska wójta nie udało się jemu uzyskać, ale mieszkańcy Klasztorka, Międzylesia i Nowej Wioski powierzyli mu mandat radnego. W rozmowie z “Kurierem Kwidzyńskim” były już radny poinformował, że zwrócił się do urzędującego wójta Kazimierza Kwiatkowskiego o wyrażenie zgody na możliwość zmiany właściciela dzierżawionych gruntów. Wójt Kwiatkowski, a prywatnie szwagier Kazimierza Krzywdzińskiego, nie wyraził na to zgody. Wobec tak zaistniałej sytuacji, przewodniczący rady gminy Zbigniew Duszyński wprowadził do porządku obrad propozycję uchwały, która pozbawiała Kazimierza Krzywdzińskiego mandatu radnego. Za wygaszeniem mandatu głosowało siedmiu radnych, trzech było przeciwnych a czterech wstrzymało się od głosu. Warto podkreślić, że tego typu przypadki jak ten dotyczący Kazimierza Krzywdzińskiego nie są jednostkowe. Bardzo często bywa jednak tak, że rady gmin nie decydują się na tego typu kroki w stosunku do swojej koleżanki lub kolegi z rady. Wówczas zarządzenie zastępcze wydaje wojewoda, który taki mandat wygasza. Gardejscy radni postąpili inaczej i część z nich zagłosowała za odebraniem mandatu radnego.