środa, 24 kwietnia 2024 09:01
Reklama

Masowe podtrucie pszczół. Nagle w ogrodzie zrobiło się bardzo głośno.

GMINA GARDEJA. W Rozajnach Wielkich doszło do masowego podtrucia pszczół. W efekcie Henryk Dąbrowski stracił 75 pszczelich rodzin, a Tadeusz Murawski 4 rodziny. Sprawcą okazał się jeden z rolników, który wykonał zabiegi chemizacyjne w kwitnącym rzepaku. Specjalna komisja oceniła straty na ponad 50 tys. zł. Próbkę martwych pszczół przesłano natomiast do Instytutu Pszczelnictwa w Puławach, który zbada m.in. jakiego środka chemicznego użyto do oprysku.
Masowe podtrucie pszczół. Nagle w ogrodzie zrobiło się bardzo głośno.
W pasiece Henryka Dąbrowskiego w 75 rodzinach doszło do podtrucia pszczół.

Autor: Fot. Ryszard Bartosiak

Nie o takim rozpoczęciu sezonu pszczelarskiego myśleli dwaj pszczelarze z Rozajn Wielkich (gm. Gardeja). Ich pasieki zostały podtrute przez jednego z rolników, którego pole graniczy z ich pasiekami. Według świadków, rolnik ten wjechał opryskiwaczem w godzinach południowych w sam środek kwitnącego rzepaku.

Podtrucie pszczół w Rozajnach Wielkich

Zdarzenie, które miało miejsce w Rozajnach Wielki to nie pierwszy negatywny przypadek z pszczołami w tle. Niestety nie ma tygodnia, aby serwisy informacyjne nie donosiły o stratach w pasiekach. Kradzieże uli, podpalenia czy wrzucenie pszczelich rodzin do stawu, to pierwsze z brzegu przykłady niszczenia czyjegoś dorobku. To, co w ubiegłym tygodniu zelektryzowało pszczelarzy dotyczyło gminy Gardeja, a konkretnie Rozajn Wielkich. Doszło tam do masowego podtrucia kilkudziesięciu pszczelich rodzin. O tym zdarzeniu poinformowali redakcję właściciele pszczelich gospodarstw. Tadeusz Murawski, którego mała pasieka liczyła przed podtruciem sześć rodzin, zmniejszyła się o cztery ule. Ocalały tylko dwa. O tym, że coś niepokojącego dzieje się w jego ogrodzie, gdzie były ustawione ule, przekonał się sam właściciel.

W pasiece zrobiło się głośno

Tadeusz Murawski podkreśla w rozmowie z “Kurierem Kwidzyńskim”, że nagle w ogrodzie zrobiło się bardzo głośno.

-Byłem pewien, że to roi się któraś z pszczelich rodzin. Bardzo dużo pszczół latało przy ulach. Szybko się jednak przekonałem, że pszczoły się nie roją tylko mam do czynienia z potruciem. Pszczoły, które pilnowały wejścia do uli nie chciały do środka wpuszczać robotnic wracających z pożytku. Od razu pomyślałem, że coś niedobrego musiało się stać na kwitnącym rzepaku. Okazało się, że jeden z rolników popryskał środkami ochrony roślin kwitnący rzepak praktycznie w samo południe – opowiadał Tadeusz Murawski.

To samo działo się w pasiece Henryka Dąbrowskiego. Tam doszło do prawdziwej katastrofy. Wszystkie pszczoły lotne, wracające z nektarem, nie tylko nie były wpuszczane do uli, ale również padały pod wylotkami prowadzącymi do uli. Pszczelarz jest przerażony tym, co się stało w jego pasiece. Straty sięgną kilkudziesięciu tysięcy złotych.

W ulach zostały tylko młode pszczoły (...)

Więcej w bieżącym numerze Kuriera kwidzyńskiego z dnia 29 maja 2019 roku


Fot. Ryszard Bartosiak

Fot. Ryszard Bartosiak

Przy każdym z uli pszczelarz znalazł tysiące martwych pszczół.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama