piątek, 26 kwietnia 2024 23:04
Reklama

X Kwidzyński Bieg Papiernika (ZDJĘCIA)

BIEGI. -Wszyscy narzekali, że za gorąco. Co prawda ciepło jest, ale ja nie narzekam – żartował Jacek Hillar z Kwidzyna, który wystartował w X Kwidzyńskim Biegu Papiernika z numerem 1. Bieg jak przystało na jubileusz był bowiem wyjątkowy i niemal połowę dystansu należało pokonać przy padającym deszczu. Najszybciej trasę 10 km pokonał Abel Kibet Rop, któremu zajęło to 30 minut i 37 sekund. Za nim linię mety przekroczyli: Mathew Kosgei oraz Wycliffe Kipkorir Biwot. Rywalizację pań wygrała Christine Moraa Oigo, która potrzebowała na to 38 minut i 3 sekund.
X Kwidzyński Bieg Papiernika (ZDJĘCIA)
Podium zdominowali zawodnicy grupy Benedek Team. Najszybciej trasę 10 km pokonał Abel Kibet Rop (nr 7), któremu zajęło to 30 minut i 37 sekund. Za nim linię mety przekroczyli: Mathew Kosgei (po prawej) i Wycliffe Kipkorir Biwot (w tle).

Autor: Fot. Mirosław Wiśniewski

Przed jubileuszowym, X Kiwdzyńskim Biegiem Papiernika, pakiety startowe odebrało 2940 biegaczy. Dodając do tego około 2 tysięcy młodych biegaczy, którzy rywalizowali w Dziecięcym Biegu Papiernika liczba uczestników dochodziła do niemal 5 tysięcy.

Start w ulewnym deszczu

-Życzę wszystkim dużo radości z biegania, osiągnięcia zakładanych rezultatów, a być może pobicia rekordów. Dzisiaj pogoda sprzyja biciu rekordów – stwierdził Piotr Klimek, dyrektor kwidzyńskiego biegu papiernika.

Jednak to właśnie pogoda była największą obawą zarówno startujących, jak i organizatorów. Jakby na złość dokładnie z chwilą startu lunął też rzęsisty deszcz, który towarzyszył startującym przez połowę dystansu. Jak się okazało bieganie w takich warunkach przypadło do gustu uczestnikom zawodów. Gdy deszcz skończył padać pogoda stała się wręcz wymarzona dla biegaczy, którzy spokojnie mogli kontynuować swój start.

Biegło się bardzo dobrze

Jednym z zawodników, który pokonał trasę 10 km był Konrad Kosacz z Elbląga.

-Trochę biegam, bo powoli zbliża się czterdziestka – mówi z uśmiechem.

I choć nie był to jego pierwszy start w zawodach, to w Kwidzynie pobiegł po raz pierwszy.

-Chciałem tu wystartować, bo był to dziesiąty, jubileuszowy bieg. Poza tym wiedziałem, że jest dobrze przygotowany – mówi.

Dodaje, że nie odstraszyła go również pogoda.

-Na początku trochę lało, ale później się uspokoiło i biegło się bardzo dobrze, bo nie było za gorąco – podkreśla.

Fajnie się biega na początku

Na czele długiego peletonu wystartował Jacek Hillar z Kwidzyna, który pobiegł z numerem 1. Wylicytował go podczas tegorocznego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

-Fajnie się biega na początku, bo nie bolą tak łokcie – mówi. – To wielka zaleta startowania z pierwszej linii.

Co ciekawe był to pierwszy start kwidzynianina w Biegu Papiernika.

-Wszyscy narzekali, że za gorąco. Co prawda ciepło jest, ale ja nie narzekam – żartował po biegu komentując warunki w jakich przyszło startować zawodnikom.

Jak przyznaje padający deszcz utrudniał bieg tylko na początku.

-Wybiegnięcie z tej bieżni, zabłoconej, pełnej, to było spore wyzwanie. Poźniej, na asfalcie, przestało to już przeszkadzać. Bardziej przeszkadzało to, że 2,5 miesiąca temu miałem operację kolana i musiałem biec odpowiednio ostrożnie – dodaje.

Często rozwiązywały się buty

Joanna Krygel na bieg przyleciała specjalnie z Wielkiej Brytanii. Był to jej trzeci start w kwidzyńskim biegu, choć po raz pierwszy odbył się w deszczowej aurze. W tym roku jakoś specjalnie nie przygotowywała się do biegu dlatego zdecydowała się na strat pod koniec stawki.

-Biegło się naprawdę bardzo dobrze i nawet spodobało mi się bieganie w deszczu – mówi. – Przeszkadzało jedynie to, że trzeba było przeskakiwać kałuże i uważać przy tym na innych biegaczy. Zauważyłam też, że ludziom częściej niż zwykle rozwiązywały się buty, choć nie wiem czy ma to związek z pogodą. Na pewno jednak biegło mi się lepiej niż rok temu. Padający deszcz sprawił, że nie było ani zimno, ani gorąco. Nie trzeba było też pić tak dużo na trasie. Z drugiej jednak strony nie wiadomo jak to by wyglądało, gdyby padało przez cały bieg. Wówczas jednak biegnie się wolniej i trzeba uważać, aby się nie poślizgnąć. Biegłem jednak swoim, równym tempem i jestem zadowolona ze swojego startu – podkreśla J. Krygel

Zaliczyliśmy chyba każdą kałużę

Na końcu stawki, rekreacyjnie biegła również Monika Obojska, ze swoim mężem Przemysławem. Dla niej był to piąty start w „Papierniku”. Mąż wystartował natomiast po raz pierwszy.

-Żona namówiła mnie na start rok temu. Wcześniej biegałem m.in. w Elblągu, Szwecji, ale w „Papierniku” wystartowałem po raz pierwszy – przyznaje.

-Ja natomiast wystartowałam niemal bez żadnego przygotowania. Z uwagi na kontuzję nie mogłam trenować, więc to był mój pierwszy bieg od ubiegłego roku – mówi Monika Obojska.

Oboje byli zachwyceni pogodą.

-Jeśli chodzi o pogodę to początek biegu był lepszy niż koniec – mówi Monika. – Było super, choć zaliczyliśmy chyba każdą kałużę. Jednak im bardziej padało tym było lepiej.

-Na pewno lepiej jak padał deszcz, niż jak po zawodach zaczęła się robić lekka „patelnia” – dodaje Przemysław.

Oboje zapowiadają jednak, że w przyszłym roku wystartują w zawodach ponownie.

Warto dodać, że w tym roku około tysiąca osób wystartowało po raz pierwszy.


Powiązane galerie zdjęć:

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama