-Zastałem nowo wybudowaną gardejską stację uzdatniania z brakiem prawidłowych parametrów wody. Okazało się, że projekt tej stacji pochodził z 1981 roku. Można powiedzieć, że był to projekt muzealny, który kosztował gminę 2,1 mln. złotych – mówi K. Kwiatkowski.
Woda nigdy nie będzie taka jak powinna
Zdaniem wójta wybudowana stacja uzdatniania wody w Gardei praktycznie nie wykonywała swojej roli. Woda, która była produkowana, nie była w prawidłowy sposób oczyszczona.
-Musieliśmy więc podjąć kroki zmierzające do naprawy procesu technologicznego produkcji wody – dodaje K. Kwiatkowski. -Warto też wspomnieć, że ta woda nigdy nie będzie taka jak powinna być. Ten projekt nigdy nie powinien bowiem trafić do użytkowania. Dobrze, że udało się znaleźć osobę, która wykonała projekt naprawczy oraz nadzorowała jego wdrażanie. Po roku czasu uzyskaliśmy parametry wody, które są zgodne z unijnym prawem.
Przeciwnego zdania jest Jerzy Grabowski, były wójt i obecny radny powiatowy. Podkreśla, że ze strony obecnego gospodarza gminy padają w kierunku jego osoby insynuacje mające na celu kompromitację w oczach mieszkańców.
Remont był koniecznością
-Gruntowy remont starej stacji uzdatniania wody w Gardei był koniecznością – mówi J. Grabowski. -Od lat 70-tych ubiegłego wieku stacja uzdatniania wody nie była bowiem poddana modernizacji. Poza wymianą żwirów i płukaniem sieci nic więcej nie robiono. Cała infrastruktura stacji była przestarzała.
Za rządów Grabowskiego rozpoczęto starania o wybudowanie nowej stacji i pozyskanie na to dofinansowania z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Decydując się na budowę nowej, znacznie większej stacji, brano również pod uwagę wyłączanie mniejszych hydroforni. Ten pomysł zrealizowały obecne władze. Kosztem ponad miliona złotych wybudowano nową sieć wodociągową podłączając Cygany i Rozajny do stacji w Gardei.
Wszystko można sprawdzić w Internecie
-Kosztorys inwestorski pochodzi z 2008 roku, a nie z 1981 roku – mówi były wójt gminy Gardeja. - Gdybyśmy przedstawili przestarzały projekt, fundusz nie przyznałby nam dofinansowania. Dofinansowanie otrzymaliśmy, a więc nie jest prawdą, że dołączyliśmy do wniosku projekt muzealny, a inwestycję wykonano tylko z budżetu gminnego. Po wybudowaniu stacja była cały czas na tzw. rozruchu, jednak w tzw. międzyczasie firma budująca stację ogłosiła upadłość. Upadek firmy i zmiana władzy w gminie zaburzyły prawidłowe oddanie obiektu do użytku. Proces uzyskania odpowiednich parametrów wody był stosunkowo długi, ale został zakończony sukcesem. Ktoś swoimi wypowiedziami chce mnie zdyskredytować i opowiada różne bzdury sądząc, że nikt nie sprawdzi jak przebiegała budowa stacji. Ze wszystkimi dokumentami związanymi z budową stacji można zapoznać się zaglądając na stronę internetową urzędu – dodaje J. Grabowski.
Zakupiono niepotrzebne materiały
To co bulwersuje byłego wójta to wydatek jaki gmina zafundowała sobie już w 2011 roku. W budżecie gminy zaplanowano bowiem 170 tysięcy złotych na zakup materiałów mających na celu zakończenie procesu uzdatniania wody. W ramach tych środków zakupiono m.in. sprężarki i żwir służący do filtracji. Materiały zakupiono, ale okazały się... niepotrzebnie. Wszystko, czego nie zużyto, wywieziono na teren oczyszczalni ścieków, gdzie do dziś są składowane.
Wystarczyło wymienić zawór
-Nie ukrywam, że nie będąc już wójtem interesowałem się postępem prac związanych z uzyskiwaniem prawidłowych parametrów wody. Mieszkam przecież w Gardei i korzystam z tej wody. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że przyczyna złych parametrów wody leżała w niewielkim urządzeniu tzw. grzybku, który odcinał wodę, a pozwalał wdmuchiwać powietrze. Zamiast przepuszczać powietrze, zawór był zalany wodą. Stąd brały się bardzo złe wyniki wody i podwyższone normy manganu. Wystarczyło wymienić zawór i woda z czasem zaczęła uzyskiwać prawidłowe parametry. Zastanawiam się tylko po co z gminnego budżetu wydano dodatkowe ponad 170 tysięcy złotych? Chyba tylko po to, aby składować ten materiał na terenie oczyszczalni ścieków - dodaje z przekąsem J. Grabowski.
Napisz komentarz
Komentarze