Na polskim odcinku trasy, oprócz Krakowa, Częstochowy, Żelazowej Woli, Warszawy i Torunia, nie zabrakło także Kwidzyna i powiatu kwidzyńskiego.
-Moja trasa liczy ogółem ok. 2500 tys. km. Wstaję około czwartej, piątej rano. Zwykle pokonuję około 32 km i kończę wędrówkę około godziny 17. Przyznam, że trochę odczuwam już skutki marszu, ale zamierzam iść nadal. W Kwidzynie wstałem o około 4 rano, aby pobiec i obejrzeć katedrę oraz zamek z punktu widokowego. Cały czas mam ze sobą szkicownik i wszystkie miejscowości uwieczniam na płótnie. Prowadzę też bloga i umieszczam tam wszystkie swoje zdjęcia – mówi Ota Hiroshi.
Warto dodać, że trekker z Tokio jest nie tylko informatykiem i artystą malarzem, ale także profesjonalnym skrzypkiem. Polska natomiast nie znalazła się na jego trasie przypadkowo.
-Moja żona bardzo kocha Polskę. Jest też wielką fanką Chopina i gry na fortepianie. Ponieważ 10 lat temu konkurs chopinowski wygrał Rafał Blechacz, chciałem więc rozpocząć wędrówkę od Polski – twierdzi Ota Hiroshi.
Wędrowiec przyznaje, że największym problemem jest dla niego jedzenie, ale nie dźwiga ze sobą wielkich zapasów. Maszeruje po prostu od sklepu do sklepu. Ota Hiroshi nosi ze sobą także słownik z polskimi potrawami i po skonsumowaniu dania z listy, po prostu je wykreśla. Smakowała mu np. kaszanka, którą wykreślił już ze swojej listy. Podkreśla też, że na żadnej z wielu tras swoich wędrówek nie widział tylu psów, co w naszym kraju. Znajdują się prawie w każdym gospodarstwie i domu.
Ota Hiroshi po opuszczeniu Kwidzyna wyruszył w kierunku Grudziądza. Kolejne cele wędrówki w kraju, to Gdańsk, Sopot, Gdynia, Koszalin, Kołobrzeg i Świnoujście.
Napisz komentarz
Komentarze