Kolejarze mówią wprost o zaniedbaniach ze strony rządu wobec kolei towarowej. Sytuacja w Cargo nazywana jest dramatyczną i stale się pogarszającą. Jak podawali związkowcy, Związek Zawodowy Maszynistów Kolejowych przy wsparciu OPZZ przez trzy dni blokował drogi w 13 punktach w Polsce, w tym w Czarlinie w godz. 10-14. Protestujący sprzeciwili się „antykolejowej polityce” i faworyzowaniu transportu ciężarowego, którym przewożone jest 90 proc. towarów (2 mld ton ładunków). Tymczasem kolej mogłaby to robić taniej i w sposób ekologiczny bez rozjeżdżania dróg krajowych i lokalnych.
Polityka... niezbieżna
28 lipca w Czarlinie z protestującymi był prezydent Związku Zawodowego Maszynistów Leszek Miętek. Wyjaśnił, że akcje protestacyjne odbywają w 13 lokalizacjach w Polsce. W województwie pomorskim – w Czarlinie na „Berlince”. Rządzący robią „dobrą minę do złej gry” i twierdzą, że polityka rządu jest zbieżna z postulatami protestujących pracowników kolei.
- Jesteśmy w ciągłym dialogu. My też uważamy, że ilość towarów, a także liczba pasażerów przewożonych przez kolej powinna ulec zwiększeniu – wskazał Dariusz Klimczak, minister infrastruktury dla Money.pl. - Będzie to możliwe dzięki nowym inwestycjom na kolei, m.in. zakupom nowego i modernizowanego taboru dla PKP Intercity.
- Protestujemy w 13 lokalizacjach w całej Polsce i z naszej strony jest to akt desperacji – mówił pierwszego dnia protestu Leszek Miętek, prezydent Związku Zawodowego Maszynistów. - Obecnie jest realizowana polityka państwowa zabijająca kolej towarową. Na drogach w tej chwili mamy 2 mld ton ładunków, a na polskich kolejach jeździ ok. 200 mln ton ładunku czyli niespełna 10 proc. Już w ub. r. ok. 4 tys. pracowników zostało zwolnionych ze spółki PKP Cargo, a zapowiedzi są również na ten i przyszły rok. To jest ograniczenie przewozu i możliwości spółek towarowych. Zwalniani są pracownicy prowadzący ten ruch: maszyniści, rewidenci – wszyscy związani z bezpiecznym transportem kolejowym. Tych ludzi będzie bardzo trudno zastąpić w przyszłości.
Jeden pociąg równa się 50 tirów
Kolejarzy Cargo na protestach wołali, że jeden pociąg to 50 tirów. Podkreślali, że Polacy mają najgorszy dostęp do infrastruktury w Europie. Także maleje liczba przetargów na przewozy dla kolei towarowej. Kolejarze pytali, jaki jest sens przewożenia tak dużej ilości towarów ciężarówkami, skoro nawet Unia Europejska nakazuje prowadzenie ekologicznej gospodarki, w tym transportu?
Kolejarze zwalniani są często tuż przed emeryturą. Tymczasem układ zbiorowy w Cargo obowiązuje tylko do czerwca 2026 r. Na emeryturę można przejść dopiero rok później. Już teraz słyszy się o nowym układzie zbiorowym, ale na zupełnie nowych warunkach – czytaj gorszych dla pracowników.
Protestujący w wielu miejscach w Polsce powtarzali, że za zniszczone drogi płacą wszyscy Polacy w podatkach. Nawoływali o tańszy dostęp do torów dla transportu oraz tańszy prąd. - Jak to jest, że TIR ma dostęp do drogi za darmo oprócz autostrad, a my płacimy? - pytali.
- Dostęp do infrastruktury drogowej kierowcy pojazdów ciężarowych mają za darmo, z wyjątkiem autostrad. My za wszystko jako firma płacimy. Dostęp do infrastruktury – do torów, jest bardzo drogi. To samo z ceną prądu.
Rok temu 4 tys. kolejarzy na bruk
- Popieramy postulaty kolejarzy z protestu Związku Zawodowego Maszynistów, nie tylko teraz, ale i od dłuższego czasu apelujemy o naprawę sytuacji – mówi Marcin Dąbrowski, przew. NSZZ „Solidarność: Organizacji Zakładowej w Centrali PKP Cargo SA. - Interweniujemy u posłów i wszelkich instytucji mających wpływ na transport kolejowy, aby przyjrzeli się jak nierówno traktowany jest transport drogowy w stosunku do kolejowego. Przepaść jest ogromna, ale powinniśmy stawiać na transport kolejowy jako najbardziej efektywną i ekologiczną gałąź przewozów! Tyle mówi się o zielonym ładzie i ekologii, ale nie ma to przełożenia na działania rządzących. Sytuacja pracowników Cargo jest trudna, a planowane są dalsze zwolnienia. W ub. r. zwolniono 4 tys. pracowników. Sami pracujący borykają się z brakiem decyzji związanymi z reorganizacją spółki, która prowadziłaby do polepszenia sytuacji. Samo zwalnianie pracowników na pewno jej nie poprawi. Po to jest ten protest, by przerzucić większy ciężar transportowy na kolej. Kolejnym problemem jest zbyt mała ilość towaru do przewożenia przez Cargo.
Związkowcy przypominają też, że przywrócenie nowych kadr, wykształcenie i przeszkolenie zajęłoby obecnie nawet 3 lata. Odpowiedź władz często była kuriozalna, bo nakazywały zwolnionym szukać pracy w transporcie kolejowym, pasażerskim. 8 tys. tyle jest w Polsce pracujących maszynistów. W skali kraju to nie dużo, a przecież szykowane są kolejne zwolnienia grupowe. Tymczasem transport ciężki Cargo ma znaczenie strategiczne w przypadku wojny, tylko kolej jest w stanie efektywnie i najszybciej przetransportować super ciężki sprzęt wojskowy na ew. front. Wygląda na to, że rząd swymi działaniami „piłuje gałąź na której siedzi”.
W Czarlinie przez większość czasu protest przebiegał spokojnie, ale zdarzały się incydenty. Lokalny portal Tcz.pl podał, że jednej z kierujących najwyraźniej puściły nerwy. Kobieta zwyzywała kolejarzy, a następnie agresywnie podjeżdżała do przejścia, próbując przedrzeć się przez spacerujących. Ostatecznie odjechała. Skończyło się na zatrzymaniu jej przez policję.
Protestującym jednak nie zależało na utrudnianiu życia innym użytkownikom dróg. Zwykle blokady trwały po 10 min, po czym kolejarze schodzili z drogi przepuszczając strumień pojazdów.
W. Mocny
Fot. Związek Zawodowy Maszynistów
Napisz komentarz
Komentarze