czwartek, 1 maja 2025 01:33
Reklama Advertisement
Wywiad z autorką thrillerów i kryminałów

„Chcę wzbudzać emocję, pisać o rzeczach i miejscach mi bliskich.” Mroczne światy Agaty Kudermann ze szczyptą humoru

Agata Kudermann to wciąż nowa autorka na polskim rynku powieści kryminalnych i thrillerów. Pisze zaskakując czytelnika pomysłami na bohaterów i bohaterki. Znajdziemy w nich niemal wszystko od humoru, napięcia po makabryczne sceny. Ale odnajdujemy w nich przede wszystkim realistyczne emocje. Z Agatą Kudermann (Szkółką) rozmawiamy o inspiracjach, prowincji, czytelnikach, a nawet social mediach. Oczywiście jest także o nowej powieści, której zapowiedź można znaleźć na stronie Tczewska.pl
„Chcę wzbudzać emocję, pisać o rzeczach i miejscach mi bliskich.” Mroczne światy Agaty Kudermann ze szczyptą humoru

Autor: Archiwum autorki

Od jak dawna pani pisze i jak zaczęła się ta przygoda z pisaniem?

Agata Kudermann: - Za każdym razem gdy zaczynam książkę docieram gdzieś wstecz. Piszę odkąd skończyłam kilka – kilkanaście lat. Zaczynałam pisząc bloga, gdy edytory blogowe pod dużymi portalami dopiero zaczęły powstawać (jak blog.onet.pl). Tworzyłam alternatywne scenariusze do polskich seriali kryminalnych. A konkretnie do serialu „Kryminalni”, który realizował TVN. Znalazłam się nawet w rankingu 100 najchętniej odwiedzanych blogów, a wtedy Onet miał ponad milion takich stron. Nie zdawałam sobie sprawy, jako dziecko, ze skali sukcesu jaki osiągnęłam. W 2021 r. podjęłam decyzję o napisaniu książki.


 

Może Pani opowiedzieć o pierwszej wydanej „w papierze” książce?

- W 2023 r. wydano moją pierwszą powieść w papierze „Wróżda”. Niespełna 1,5 roku, gdy skończyłam ją pisać. Wcześniej w 2019 r. wydałam e-booka, który opowiadał o historiach rodzin, korzystających ze sprzętu WOŚP. Udało mi się nawet sprzedać dla orkiestry to e-wydanie w liczbie kilkuset egzemplarzy.

 

Czy zawsze chciała pani pisać kryminały, a może zdarza się pani angażować w lżejszą tematykę?

- Tak zawsze chciałam je pisać. Obecnie prowadzę blog o tytule „Konkret babka”, gdzie skupiam się na przygodach mojej rodziny. Zamieszczam śmieszne teksty moje, moich dzieci, męża. To takie pisanie na luźno, które ma wprowadzać czytelnika w dobry nastrój, wzruszyć, sprawić że ktoś się uśmiechnie. W sumie od tego się zaczęło... Sama zaczytywałam się jako młodsza osoba w książkach obyczajowych. Myślę, że taka obyczajówka w moim wykonaniu także byłaby możliwa. Ale przymierzam się do... książki dla dzieci. Nawet mam już napisaną jedną z bajek. Mam nadzieję pociągnąć ten temat z wydawcą dalej. Natomiast ostatnie lata czytelnicze spędziłam na czytaniu kryminałów, sensacji i thrillerów. Zakochałam się w książkach Zygmunta Miłoszewskiego, który tworzy głównie literaturą sensacyjną i kryminalną. Jego książka „Bezcenny”, a później jej kontynuacja - to jedne z moich ulubionych książek. Są wielowątkowe, a ich akcja poprowadzona jest po mistrzowsku. Jednak nie są to powieści na jeden wieczór.


 

Skąd czerpie pani inspiracje? Ostatnio modne stało się słuchanie podcastów z gatunku true crime...

- Próbowałam trochę true crime, myśląc o inspiracjach i stworzeniu na tej bazie historii. Wiem, że są autorzy, którzy tak robią, ale ja skorzystałam już trzy razy z pomysłów, które powstały w mojej głowie. Wychodzę od rzeczy, które są dla mnie ważne: relacji matka – córka. W przypadku „Wód Czerwonych”, były beczki, które rzeczywiście znajdują się w miejscu, które opisałam oraz mobbing, którego także zaznałam. W trzeciej powieści będzie dużo o relacji ojciec – dziecko oraz nieco o kobiecości – podejściu do macierzyństwa, wolności i nieprzepracowanej traumie z dzieciństwa. Wokół tego oczywiście będzie sfera mrocznego kryminału. Nie będzie natomiast intrygi dopasowanej do postaci. Tytuł nowej książki to „Złuda”.

 

Często zdarza się, że powieści wydawane przez Initium umiejscowione są na prowincji lub w zapadłych mieścinach. W „Wodach Czerwonych” jest to Lądek Zdrój. Na ile takie umiejscawianie akcji to pomysł autorów, a na ile wydawnictwa? 

- Myślę, że decydują autorzy. Nie jest tak, że wydawca narzuca takie rozwiązania. Czasami dzieją się np. w Warszawie (Maja Opiłka). Michał Śmielak lokuje akcje w górach lub w ogóle w fikcyjnych małych miejscowościach. Grzegorz Wielgus ostatnio wydał powieść, dziejącą się w Kotlinie Kłodzkiej z wątkiem Lądka. Jestem jej bardzo ciekawa... Umiejscawiam akcję w takich miejscach, bo z nich pochodzę i chcę oddać ich klimat, a zarazem promować je. Nie byłabym w stanie napisać książki o miejscu, w którym nigdy nie byłam. We „Wróżdzie” pojawia się Podlasie, ale Zawroki są fikcyjne. Jednak odwzorowałam miejscowość o tym charakterze bazując na prawdziwych informacjach. Z kolei m. Sejny jak najbardziej istnieje, choć tam nie byłam. Zrobiłam jednak dokładny research. Zdecydowanie wolę pisać o miejscach, które znam. Wydaje mi się, że większość czytelników woli czytać o tym co dzieje się gdzieś na prowincji, owianej tajemnicą.


 

Powieści Mroza czy Bondy opisują dęte afery w dużych miastach, często osadzone w wielkiej historii. Chyba małe mieściny są po prostu bliżej czytelnika?

- Nie dziwię się. Czytelnicy wybierają klimat i miejsca z których są, ze śmiesznymi motywami, bliskimi dla nich miejscami i słownictwem.


 

Czytając „Wróżdę” oraz „Wody Czerwone”, zainteresowała mnie konstrukcja postaci kobiet. We „Wróżdzie”, główna bohaterką jest typową matką, bardzo emocjonalną, tłamszoną przez życie – jest postacią z kwi i kości, natomiast w „Wodach Czerwonych”, Anita Starska to policjantka, tylko lekko emocjonalna, lecz stąpająca mono po ziemi. Obie są mocnymi charakterami. Jak tworzyła pani te kobiety i czy jest pani zadowolona z efektu?

- One są „blisko mnie”, ja też jestem emocjonalna, wrażliwa, ale twardo stąpam po ziemi.


 

Czyli mają one wiele cech wspólnych z autorką?

- One po części mają typowo moje cechy. Anita nie znosi gadania o niczym i krótkich wymian myśl, typu „trzy zdania na korytarzu” albo to jak Joanna („Wróżda”) ma bardzo emocjonalne podejście do dziecka przed i po porwaniu. Ja również roztaczam parasol wokół swoich dzieci. Staram się to kontrolować, ale nie zawsze mi się udaje. Część cech bohaterek pojawia się trochę nieświadomie podczas pisania. Jeszcze przed powieścią tworzę z grubsza bohaterów, wypisując ich charakterystyki, łącznie z tym jak się nazywają, co robią i będą robić i jak będą wyglądać oraz ich cechy charakteru. Jest to przydatne, gdyż tworząc wielu bohaterów zdarza się, że czasami zapominam np., że ktoś jest... łysy. Opisuje także co się wydarzy w poszczególnych rozdziałach. Takie scenopisy przydają się, bo mam większą kontrolę nad stworzonymi postaciami (zwłaszcza jeśli wiem do czego dana postać dąży).


 

Wróżda” to mroczny thriller, „Wody Czerwone”, zdecydowanie luźniejszy kryminał, nawet z pewną dozą humoru, trochę jak w filmie „Zabójcza broń”. Mamy zabawną „Bonię”, która przecież rekonstruuje twarz ze szkieletu. Część nazwisk postaci odpowiada ich charakterom np. prokurator Feliks Niemiłko, który na początku jest bardzo niemiły lub męczący się życiem i poruszaniem policjant Mączyński... 

- (Śmiech) Feliks od początku miał takim być. Na etapie redakcji wyrzuciliśmy kilka scen, gdzie to imię gra główną rolę jak np. sceny, gdy policjant Pisarczyk dworuje sobie notorycznie z nazwiska prokuratora, mówiąc np. „bardzo mimiłko”. W większości jednak muszę powiedzieć, że nie jest to zabieg zamierzony, jak z prokuratorem Napierałą. Chciałam tym samym zwrócić uwagę, że rozmowy służb, policjantów z wydziału zabójstw nie zawsze są napompowane. To są jednak normalni ludzie, którzy się często dobrze znają. Poza tym jestem osobą, która lubi czarny humor, ironię i sarkazm, Przesłuchałam oba swoje audiobooki i nawet kilka razy zaśmiałam się z własnych tekstów! Zapewniam, że w kolejnej powieści prokurator Niemiłko nie będzie przeklinał, pił ale będzie jadł nałogowo wafelki Prince Polo. Nie chciałam by powstał kolejny obraz zimnego, podenerwowanego policjanta, pijącego alkohol i na umór kawę w pracy oraz fukającego bez przerwy na podwładnych. Jest zatem w moim świecie literackim i policjantka Anita Starka, uwielbiającą różne rodzaje herbaty.

 

Jednak obie powieści różnią się diametralnie klimatem. W drugiej powieści mamy zwrot w lżejszą stronę, zamiast w kierunku mrocznego kryminału... 

- Nie ukrywam, że chciałam pobawić się formą i gatunkiem. Trochę testowałam. Druga książka miała być pełnowymiarowym kryminałem, w którym pokażę moją „pełnię możliwości”, tymczasem okazało się, że to „Wróżda” przypadła czytelnikom bardziej do gustu. Po drugiej części z Feliksem i Anitą, zamierzam zrobić sobie przerwę od kryminałów i pójść w stronę thrillerów. Chyba pisanie thrillerów sprawia mi większą frajdę. Na pewno kolejny thriller będzie historią emocjonalną w stylu „Wróżdy”, bo zależy mi na wzbudzaniu emocji u moich czytelników. Wątek dziecka, niewinnego życia jest zawsze poruszający. Rzadko kiedy identyfikujemy się z krzywdą bezbronnego dziecka, tak jak z krzywdą dorosłego, u którego często potrafimy wskazać jakieś wady i winy. Powieść o porwanej dziewczynce była poruszająca zwłaszcza dla moich czytelniczek, z których wiele to mamy identyfikujące się zarówno z krzywdą dziecka, jak i bólem matki. Zresztą mój mąż, któremu czytałam fragmenty o zaginięciu i poszukiwaniach dziewczynki, mówił że te sceny były dla niego poruszające i sprawiały, że gorzej się czuł. Jesteśmy rodzicami Hani i tak jak Tosia (dziecięca bohaterka „Wróżdy”) jest ona blondyneczką o zielonych oczach.


 

A jak stara się pani budować relację z czytelnikami? Jak zaskarbia sobie pani odbiorców?

- Uwielbiam spotkania autorskie. To najlepsza rzecz dla autora. Przychodzą na nie osoby żywo zainteresowane napisaną historią i autorką. Najlepsze z nich miałam w Lądku Zdroju, który pojawia się w „Wodach Czerwonych”. Była tam cała sala ludzi. Miałam z mężem całą skrzynkę książek. Wydawało mi się, że wrócę... z nią do domu. Tymczasem usłyszałam od moderatora: „dziewczyno masz pełną salę”. Okazało się, że mąż z córką nie mieli gdzie usiąść! W pobliżu była przyjemna kawiarenka, sprzedająca książki lokalnych twórców. Na spotkanie przyszły osoby, które zobaczyły plakat i po prostu zaciekawiły się. Takie spotkania są cudowne i dobrze się na nich odnajduje. Tym bardziej, że lubię dużo mówić (śmiech). Z drugiej strony są social media, które mnie trochę zmęczyły i z drugiej strony... przerażają. Pozwalamy w nich sobie na rzeczy, które krzywdzą i ranią. Jeszcze jestem młodą pisarką i nie do końca potrafię sobie poradzić z krytyką, zwłaszcza jeśli ktoś całkowicie zrównuje z ziemią moją książkę bez podania na to dowodów (na zasadzie nie bo nie). Dlaczego nieliczne głosy są aż tak krytyczne? Trochę mnie to przerosło, dlatego nieco ograniczyłam obecność w mediach społecznościowych, skupiając się na pisaniu nowej powieści. To dla nas i błogosławieństwo i przekleństwo. Z jednej strony autorzy nie mieli nigdy wcześniej takich możliwości promocji i reklamy, ale z drugiej pojawia się wiele przykrych rzeczy. Są też portale recenzujące książki, gdzie można napisać absolutnie wszystko i pozostać anonimowym...


 

To prawda internauci bywają bezlitośni. Pisanie książek nie jest pani głównym zajęciem. Jak łączy pani obowiązki zawodowe, rodzinne z pisaniem?

- Jestem osobą dorosłą. Mam rodzinę, zobowiązania. Nie jestem jeszcze gotowa postawić wszystko na jedną kartę. Być może docelowo chciałabym, by pisanie było moim jedynym zajęciem. Tworzenie książek oznacza także dla zaczynającego autora, bycie czasem nawet na pół roku bez dochodu. To pewne ryzyko. Zajmuje się marketingiem motoryzacyjnym, pracując dla marki Jaguar, Land Rover, to ciekawa praca. Łączenie tych wszystkich rzeczy czasami jest karkołomne. Czasami przychodzi czas, gdy muszę wziąć urlop na pisanie. Było już tak, że pisałam do godz. 2.00 nocy. Tylko człowiek się starzeje, obecnie zdarza się tak, że po takim nocnym pisaniu stwierdzam później: „Agata coś jest tutaj nie tak!”. Może kiedyś pozwolę sobie na to, by pisanie było moim jedynym źródłem utrzymania. Teraz podchodzę do tego mało romantycznie, ale bardzo praktycznie.


 

Jak doszło do nawiązania współpracy z Wydawnictwem Initium?

- W sposób najbardziej klasyczny jaki jest – przez napisanie maila z propozycją wydawniczą. Wysłałam takich maili dużo. Także do dużych wydawnictw. W Initium współpraca jest kameralna, a nawet koleżeńska. Nie ma 100-200 autorów. Słuchamy się nawzajem. Nikt np. nie zmienia na siłę tytułu lub okładki. Wszystko ustalane jest wspólnie. Gdy Initium wydało zgodę na podpisanie umowy, otrzymałam także zgodę z innego dużego wydawnictwa na literę E. i wydanie audio-book'a, e-book'a i w formie druku na żądanie. Ale okazało się, że to rozwiązanie bardzo drogie dla czytelnika. Initium zaproponowało lepsze warunki i tradycyjną książkę na półce. Gdy tak się właśnie stało poczułam się bardzo szczęśliwa od razu wzięłam książkę z półki i ją przytuliłam.


 

To chyba ta magia papieru – można przewracać kartki książki i widzieć ją dumnie stojącą na półce...

- W efekcie druk i audio-book ukazuje się równolegle. Czasami dzięki audiobookom daje się przyswoić więcej książek. Audiobook pozwala na wysłuchanie książki z interpretacją aktora. Często jestem w rozjazdach i nie poznałabym wielu książek, gdybym ich nie wysłuchała stojąc w korkach. W przypadku „Wód Czerwonych” lektor zdaniem odbiorców fajnie oddał klimat książki.


 

A czy zdarza się jeszcze pani czytać gazety lokalne?

Zdarza się, ale gazetę która jest wokół mnie i tam jest „Słowo Regionu Strzelińskiego”. To gazeta, z którą mocno współpracuję. Jej dziennikarze pisali o mnie artykuły. Jestem taka „ich”. Nasza mieszkanka, która „tam” chodziła do szkoły! Współpracuje też z biblioteką szkoły podstawowej do której chodziłam kiedyś. Prowadziłam kiedyś dla uczniów tej szkoły lekcję, o której też był artykuł. W „Słowie Regionu...” mogę zatem często poczytać o sobie i to jest super! Większość tych dziennikarzy i redaktorów znam. To jest właśnie magia lokalnej prasy, gdzie wszystko jest o nas, o miejscach, które znamy, a nie wielkiej Polsce i wielkim mieście. Teraz tworzy się tam nawet lokalne radio.


 

To ważne by wspierać gazety lokalne, bo one giną. Niszczą je niestety często lokalne samorządy wydając swoje biuletyny i portale, które odbierają tlen lokalnym wydawcom, a wcześniej niszczyły je zachodnie koncerny, które bez głowy wpuszczono na polski rynek mediów. Na koniec chciałbym zapytać panią o marzenie związane z tworzeniem książek/powieści...

- Mam dwa marzenia. Mam 33 lata i niedawno zrobiłam sobie listę 40. marzeń na 40-te urodziny. Część z nich dotyczy książek. Do 40 roku życia chciałabym sprzedać 40 tys. papierowych egzemplarzy moich książek. Mam nadzieję, że współpraca z Initium będzie układała się jak do tej pory. I śmiałe marzenie – chciałabym byśmy sprzedali prawa do ekranizacji, którejś z moich książek. Bardzo chciałabym zobaczyć na ekranie czyjąś wizję tego co zadziało się w mojej głowie.

 

Dziękuję za rozmowę

Wawrzyniec Mocny


 


 

Agata Kudermann (Szkółka) o sobie

Urodziłam się we Wrocławiu (ur. 1992) i całe życie mieszkam na Dolnym Śląsku. Kocham tę część Polski i dlatego na tym terenie rozgrywają się wydarzenia moich powieści.

Piszę chyba od zawsze, a miłość do literatury zaczęła się od „Dzieci z Bullerbyn”, „Ani z Zielonego Wzgórza” i „Harry'ego Pottera”.

Zawodowo jestem związana z motoryzacją, zajmuję się marketingiem w salonie marek Jaguar i Land Rover.

Na co dzień można mnie znaleźć również na Instagramie i Facebooku, gdzie posługuję się nickiem Konkret Babka. Tworzę miejsca, w których jest sporo śmiechu i wzruszeń.


 

https://www.tczewska.pl/artykul/24314,czas-na-thriller-z-prowincji-agata-kunderman-zaprasza-w-mroczny-swiat-zbrodni-i-wystepku

https://www.tczewska.pl/artykul/26223,zluda-to-kryminalna-uczta-dla-umyslu-nowa-powiesc-agaty-kudermann


 


 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu kwidzyn1.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Zuzia 28.03.2025 22:46
Komentarz zablokowany

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu kwidzyn1.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
KOMENTARZE
Autor komentarza: CNC IntelligenceTreść komentarza: RECOVER YOUR LOST CRYPTO ASSETS WITH CNC INTELLIGENCE. NO UPFRONT PAYMENT. CNC Intelligence is a team of Cyber Intelligence, Crypto Investigation, Asset Tracing and Offshore Legal experts. Working together to form a boutique cyber and crypto intelligence group focused on providing results. Using the latest Cyber Tools, Open Source Intelligence (OSINT), Human Intelligence (HUMINT), and cutting edge technology, we provide actionable intelligence to our clients. WHY CHOOSE CNC INTELLIGENCE? - Expert Cyber Investigation Services ---Our cyber investigators are certified in the US, UK and experienced with investigations spanning 6 continents. - Cryptocurrency And Digital Asset Tracking --- We are able to track the movement of several different cryptocurrencies and assets. If the cryptocurrency has been moved, we are able to follow it. - Strategic Intelligence For Asset Recovery --- The first step to recovery is locating recoverable assets. Our experienced team will be able to walk you through the process. Schedule a mail session with our team of professionals today via - cncintel247 (@) gmail (.) com to get started immediately. BEWARE of FABRICATED reviews and testimonies endorsing fraudsters, do not get scammed twice. Disclaimer: CNC Intelligence is not a law enforcement agency and not a law firm. Like all investigators, we cannot guarantee specific results, but we apply our expertise and resources to every case professionally and ethically.Źródło komentarza: Remont parkietu hali sportowejAutor komentarza: Schlomo UbermannTreść komentarza: Ale przypał. Chyba nie wypłaci się do końca życia. No ale tak kończą frajerzy.Źródło komentarza: ZOBACZ [WIDEO] !!Ujawnienie kokainy wartej 5 mln zł efektem pracy trzech służb mundurowychAutor komentarza: haniaaTreść komentarza: tak o zsrowie trzeba dbać .... Produkty z konopi są mi naprawdę bliskie – i to nie tylko z ciekawości, ale przede wszystkim z własnego doświadczenia. Moja przygoda zaczęła się od bólu kręgosłupa, który towarzyszył mi praktycznie codziennie. Z początku ratowałam się klasykami – ketonal, inne przeciwbólowe – niestety, żołądek długo tego nie wytrzymał. W pewnym momencie bolało mnie już nie tylko plecy, ale też brzuch, dosłownie po wszystkim. Zaczęło się błędne koło – ból, stres, napięcie. Lekarze zaczęli mówić, że pewnie "sama sobie to nakręcam", że to psychosomatyka. Czułam się bezsilna. I wtedy – zupełnie przypadkiem – kuzyn dał mi namiar na Konopną Farmację z Poznania. Po rozmowie z panią farmaceutką dostałam polecenie: olej CBD 5% dekarboksylowany, 3 razy dziennie po 5 kropli. Do tego dorzuciła maść laurową z olejem konopnym, eukaliptusem i propolisem – cudo na ból pleców! Ale to nie wszystko – zaczęłam pić napar z passiflory i łykać olej z czarnuszki na żołądek. Efekt? Jakby ktoś zgasił ogień, który palił mnie od środka. Ból pleców się wyciszył, żołądek odetchnął, a ja zaczęłam normalnie funkcjonować. Coś, co wydawało się beznadziejne, zaczęło mieć sens. CBD naprawdę mi pomogło – nie jako cudowny lek na wszystko, ale jako realne wsparcie, które dało mi ulgę i spokój. Jeśli ktoś z Was się waha, polecam z serca – ale zawsze z głową i najlepiej po konsultacji z kimś, kto zna się na rzeczyŹródło komentarza: 7 kwietnia 2025 r. - Ważny dzień w kalendarzu. Światowy Dzień ZdrowiaAutor komentarza: DominikTreść komentarza: Proszę rodzinę osoby zmarłej o kontakt, przekażę przydatne informacje tel. 664694990Źródło komentarza: Na drodze zginął 59-letni motocyklistaAutor komentarza: Ms. SimoneTreść komentarza: I have worked with Mr. James Mc Kay Wizard quite a number of times and they have never disappointed me. They helped me monitor my Husband phone when I was gathering evidence during the divorce. I got virtually every information he has been hiding over the months easily on my own phone: the spy app diverted all his WhatsApp, Facebook, text messages, sent and received through the phone: I also got his phone calls and deleted messages. he could not believe his eyes when he saw the evidence because he had no idea he was hacked. they do all types of mobile hacks and computer hacks, you get unrestricted and unnoticeable access to your partner/spouse/anybody’s social account, email, E.T.C Getting the job done is as simple as sending an email to jamesmckay wizard at gmail dot com or WhatsApp +31657446248.Źródło komentarza: 6 kwietnia 2025 r. - Ważny dzień w kalendarzu. Światowy Dzień Sportu
ReklamaAdvertisement
ReklamaAdvertisement
Reklama