Wakacje bez pośpiechu
Lato na Kociewiu to było coś więcej niż wolne od szkoły. To był czas pełnej swobody – bez planów, bez zegarka, za to z niekończącą się energią i wyobraźnią.
Dzień zaczynał się od biegania po rosie, a kończył przy ognisku albo z książką pod kocem. Nie potrzebowaliśmy telefonów ani internetu – wystarczył trzepak, piłka i garść pomysłów.
Plaża, jezioro i smak oranżady
Największą atrakcją były kąpieliska – czasem dzikie, czasem z ratownikiem, ale zawsze „nasze”. Z jeziora wychodziło się z dłońmi pomarszczonymi od wody i głową pełną wrażeń. Do tego lody bambino, oranżada w butelce, frytki z budki i zapiekanki z pieczarkami – proste smaki, które dziś wracają z nostalgią.
Zabawy, które nie potrzebowały prądu
Granie w gumę, kapsle, skakanie w klasy, budowanie baz w krzakach – to był codzienny repertuar dzieciaków z Kociewia.
Nikt nie siedział w domu, chyba że padało. A jeśli padało, to robiło się teatrzyk, rysowało kredkami lub grało w planszówki. Każdy dzień był inny, ale każdy był przygodą.
Dzieciństwo w rytmie natury
Wakacje sprzed lat to także kontakt z przyrodą. Zbieranie jagód, karmienie królików u sąsiada, zbieranie polnych kwiatów na łąkach, wspinanie się na drzewa. Wszystko działo się blisko – w zasięgu nóg, roweru, podwórka. Bez aplikacji, ale z uważnością na to, co wokół.

A Wy, Drodzy Czytelnicy…?
Dziś coraz częściej wracamy myślami do tamtych chwil – beztroskich, prostych, pełnych śmiechu i zapachu lata.
A jak Wy, drodzy Czytelnicy, wspominacie swoje wakacje na Kociewiu?
Czy też zbieraliście polne kwiaty na łąkach, bawiliście się do zmierzchu, wracaliście z lasu z brudnymi buziami od pysznych jagód? A może nadal wasze wakacje tak wyglądają? Podzielcie się swoimi historiami – z przyjemnością je przeczytamy.
Napisz komentarz
Komentarze