czwartek, 10 lipca 2025 23:04
Reklama

Labubu: Laleczki, które kosztują fortunę i rozpalają internet. O co tu chodzi?!

Z pozoru niewinne, urocze i nieco przerażające. Przypominają skrzyżowanie Yody z potarganym potworkiem z kreskówki. Mają zaledwie kilka centymetrów wzrostu, wielkie oczy i… cenę, która potrafi przyprawić o zawrót głowy. Lalki Labubu – viralowy hit prosto z Azji – szturmem podbijają TikToka, Instagrama i portfele młodych ludzi na całym świecie. Ale czy naprawdę warto dać się wciągnąć w tę kolekcjonerską gorączkę?
Labubu: Laleczki, które kosztują fortunę i rozpalają internet. O co tu chodzi?!
 Influencerzy kupują, więc i ty musisz?

 

Nie oszukujmy się – siła social mediów działa. Gdy popularny influencer z milionem followersów pokazuje, że właśnie odebrał najnowszego Labubu z edycji limitowanej, jego fani czują, że muszą mieć to samo, by nadążyć za trendem. Nieważne, że lalka kosztuje kilkaset złotych (a czasem nawet kilka tysięcy, jeśli mowa o rzadkich modelach!). Ważne, że ma ją ktoś znany, a przecież “wszyscy teraz zbierają Labubu!”

Ale… zaraz. Czy to naprawdę tylko moda, czy może przemyślana manipulacja?

 

Czym właściwie jest Labubu?

Labubu to niewielkie figurki kolekcjonerskie stworzone przez hongkońskiego artystę Kasinga Lunga we współpracy z marką Pop Mart. Ich charakterystyczny styl – duże oczy, zadziorki, lekko potworny, ale uroczy wygląd – idealnie wpisuje się w estetykę kawaii, czyli słodką dziwność w japońskim stylu.

Każda figurka ma własny, unikalny design – Labubu może być astronautą, smokiem, czarodziejem albo… retro postacią w stylu lat 80. I tu wchodzi haczyk: sprzedawane są w losowych opakowaniach, tzw. blind boxach, więc nigdy nie wiesz, którą dostaniesz. To trochę jak zdrapka – z emocjami, rozczarowaniami i euforią.

Droga lalka = status?

W świecie social mediów posiadanie Labubu stało się symbolem prestiżu. Taka lalka na półce to nie tylko gadżet, to statement: „Patrzcie, mam pieniądze, gust i wiem, co jest teraz modne”. I niestety – coraz więcej osób, zwłaszcza młodszych, ulega tej narracji. Kupują, bo chcą być „w trendzie”. Bo chcą nadążyć. Bo nie chcą wypaść z obiegu.

Nie dajmy się zwariować!

 

Nie zrozumcie nas źle – Labubu to fajna, designerska zabawka. Jeśli kogoś naprawdę kręci kolekcjonowanie takich figurek – super! Ale jeśli czujesz presję, że MUSISZ ją mieć tylko dlatego, że influencer ci to sugeruje… to może warto się zatrzymać.

Nie każda moda jest zdrowa. Nie każda inwestycja w „trend” ma sens. A już na pewno nie trzeba wydawać kilkuset złotych na plastikowego potworka, żeby czuć się „na czasie”.

Podsumowując:

• ✅ Tak, Labubu to hit – i zapewne jeszcze chwilę potrwa jego internetowa    dominacja.

• 💸 Ale też: to bardzo drogi kaprys, na którym ktoś zarabia krocie.

• 🤔 Zanim klikniesz „kup teraz”, zapytaj siebie: czy naprawdę tego chcę… czy po prostu dałem się wciągnąć w socialmediową propagandę?

Chcesz być trendy? Bądź. Ale na własnych zasadach. I pamiętaj: najmodniejsze jest zdrowe podejście do pieniędzy i niezależność myślenia. Nawet jeśli lalka Labubu patrzy na ciebie z TikToka swoimi wielkimi oczami.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu kwidzyn1.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

KOMENTARZE
Autor komentarza: Schlomo UbermannTreść komentarza: Ale przypał. Chyba nie wypłaci się do końca życia. No ale tak kończą frajerzy.Źródło komentarza: ZOBACZ [WIDEO] !!Ujawnienie kokainy wartej 5 mln zł efektem pracy trzech służb mundurowychAutor komentarza: haniaaTreść komentarza: tak o zsrowie trzeba dbać .... Produkty z konopi są mi naprawdę bliskie – i to nie tylko z ciekawości, ale przede wszystkim z własnego doświadczenia. Moja przygoda zaczęła się od bólu kręgosłupa, który towarzyszył mi praktycznie codziennie. Z początku ratowałam się klasykami – ketonal, inne przeciwbólowe – niestety, żołądek długo tego nie wytrzymał. W pewnym momencie bolało mnie już nie tylko plecy, ale też brzuch, dosłownie po wszystkim. Zaczęło się błędne koło – ból, stres, napięcie. Lekarze zaczęli mówić, że pewnie "sama sobie to nakręcam", że to psychosomatyka. Czułam się bezsilna. I wtedy – zupełnie przypadkiem – kuzyn dał mi namiar na Konopną Farmację z Poznania. Po rozmowie z panią farmaceutką dostałam polecenie: olej CBD 5% dekarboksylowany, 3 razy dziennie po 5 kropli. Do tego dorzuciła maść laurową z olejem konopnym, eukaliptusem i propolisem – cudo na ból pleców! Ale to nie wszystko – zaczęłam pić napar z passiflory i łykać olej z czarnuszki na żołądek. Efekt? Jakby ktoś zgasił ogień, który palił mnie od środka. Ból pleców się wyciszył, żołądek odetchnął, a ja zaczęłam normalnie funkcjonować. Coś, co wydawało się beznadziejne, zaczęło mieć sens. CBD naprawdę mi pomogło – nie jako cudowny lek na wszystko, ale jako realne wsparcie, które dało mi ulgę i spokój. Jeśli ktoś z Was się waha, polecam z serca – ale zawsze z głową i najlepiej po konsultacji z kimś, kto zna się na rzeczyŹródło komentarza: 7 kwietnia 2025 r. - Ważny dzień w kalendarzu. Światowy Dzień ZdrowiaAutor komentarza: DominikTreść komentarza: Proszę rodzinę osoby zmarłej o kontakt, przekażę przydatne informacje tel. 664694990Źródło komentarza: Na drodze zginął 59-letni motocyklistaAutor komentarza: ZuziaTreść komentarza: Bo książki, zwłaszcza kryminały to emocje. Po to są l. Szkoda, że zapominamy, że jest jeszcze druk i papier tylko gapimy się w te ekrany i scrollujemy shitŹródło komentarza: Zabezpieczono pięć automatów do nielegalnych gier hazardowychAutor komentarza: BronekTreść komentarza: Świetne książki i szacunek za wspieranie lokalności i malychvijczyzn👍🙂Źródło komentarza: Zabezpieczono pięć automatów do nielegalnych gier hazardowych
Reklama
Reklama
Reklama