- Nie mieszkam tam więc nie znam na pamięć objazdów. Przeczytałam w prasie, że w Bądkach zapadła się droga więc szukałem jakiś informacji o objeździe. Przejechałem przez Krzykosy i żadnego znaku, za mną jechały jeszcze dwa samochody. Dojechaliśmy aż do samej zarwanej drogi i musieliśmy się wracać – opowiada nasz Czytelnik. - To jakiś skandal. Okazało się, że należało skręcić na Rakowiec, przy przystanku w Krzykosach. I rzeczywiście przy przystanku leżały na ziemi poniszczone, porozrzucane znaki o objeździe.
Postanowiliśmy to sprawdzić. Pojechaliśmy na miejsce i sytuacja wyglądała rzeczywiście tak, jak przedstawił nam ją Czytelnik. Zgłosiliśmy sprawę wicestaroście Andrzejowi Fortunie.
- Powiem szczerze, że ręce opadają. Jedyna pociecha to taka, że robimy wszystko, aby przywrócić ruch na tej drodze w piątek, najpóźniej w sobotę – mówi Andrzej Fortuna. - Oczywiście wyślę kogoś, żeby sprawdził oznakowanie o objeździe, ale nie chciałbym kupować nowych znaków na dzień przed otwarciem drogi. To pieniądze wyrzucone w błoto. Niszczenie znaków to plaga z którą walczymy od lat.
Więcej na temat niszczonych znaków oraz
komu to zgłaszać w „Kurierze Kwidzyńskim”,
który ukazuje się wraz z "Dziennikiem Pomorza"
na terenie pow. kwidzyńskiego
Napisz komentarz
Komentarze