Jak się okazuje jogurty trafiły do szkoły w zastępstwie mleka, które zazwyczaj otrzymują uczniowie.
-Nasz dostawca chciał w ten sposób zrobić dzieciom przyjemność i atrakcję na Dzień Dziecka – mówi Sylwia Mazurek, wicedyrektor Zespołu Szkół w Gardei.
Z tej okazji do szkoły trafiły jogurty pitne o smaku brzoskwiniowym oraz truskawkowym. Po ich zjedzeniu grupa około 30 osób nagle źle się poczuła. Wicedyrektor gardejskiej szkoły nie chce jednak mówić o zatruciu.
-Nie chciałabym w ten sposób wzbudzać niepotrzebnej sensacji – mówi S. Mazurek. -Sprawa jest jeszcze badana przez Sanepid. Dotyczy to około 30 osób, a dolegliwości mają uczniowie z różnych klas. Przede wszystkim są to uczniowie sześciu klas IV-VI, choć jogurty piła duża większa grupa dzieci. Na problemy skarżyło się po kilka osób z każdej klasy. Byłabym więc ostrożna z mówieniem, że było to zatrucie. Gdy jednak zorientowaliśmy się co się dzieje od razu wycofaliśmy wszystkie jogurty. Zostały one zabezpieczone do przyjazdu Sanepidu.
Jak udało nam się ustalić rozdawany jogurt pitny miał datę ważności wyznaczoną na 11 czerwca. Nadal był zatem zdatny do spożycia.
Po pojawieniu się dolegliwości dzieci trafiły do miejscowego ośrodka zdrowia, gdzie zostały przebadane przez lekarzy. Następnie uczniowie zostali odebrani przez rodziców i trafili do swych domów. Rodzicom udzielono również instrukcji jak mają się zachować w przypadku pojawienia się kolejnych dolegliwości.
-Część dzieci, których rodzice pracują i nie mogli ich odebrać, pozostała pod naszą opieką w świetlicy. Nie skarżyły się jednak na żadne dolegliwości. Warto też dodać, że takie poważniejsze wymioty miało jedynie troje uczniów. Pozostali skarżyli się na ból brzucha i towarzyszącą temu obstrukcję – dodaje wicedyrektor ZS w Gardei.
Zatrucie potwierdza kwidzyński Sanepid, którego pracownicy pojawili się w szkole. Skontrolowano szkolny blok żywienia, a także pobrano próbki do analizy.
-Potwierdzam, że doszło do zbiorowego zatrucia pokarmowego w szkole w Gardei. Póki co nie mogę podać jednak żadnych konkretnych danych. Nie wiadomo też co było przyczyną zatrucia. Podejrzewamy, że był to jogurt podany dzieciom na stołówce, jednak pewność będziemy mieli dopiero po zakończeniu dochodzenia epidemiologicznego. W każdym razie nic nam nie wiadomo, aby jakiekolwiek dziecko trafiło z tego powodu do szpitala – mówi Jolanta Mielniczak-Biesiekierska, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kwidzynie.
Napisz komentarz
Komentarze