-W historii naszego urzędu jeszcze tak nie było, że liczba ofert przewyższyła liczbę osób bezrobotnych – mówi J. Bartnicki. -W ubiegłym roku miałem 3021 ofert pracy, a na koniec roku 2891 osób bezrobotnych. Każdego roku bezrobotnych było kilka razy więcej niż ofert. W ubiegłym roku proporcja ta się zmieniła. Nadal otrzymujemy bardzo dużo ofert pracy. Oczywiście należy wziąć pod uwagę działalność agencji pracy tymczasowej, które zgłaszają sporo ofert, zapraszając bezrobotnych na spotkania. Budują w ten sposób bazy danych. Nie wszystkie te osoby znajdują zatrudnienie, ale generalnie pracownik jest poszukiwany i możemy dzisiaj mówić, że jak ktoś chce mieć pracownika, to musi go po prostu kupić. Trzeba dać więcej niż konkurencja.
Według szefa kwidzyńskiego PUP kłopotem jest tzw. profilowanie bezrobotnych.
-Pierwszy profil, to ci najlepsi, którymi w zasadzie nie powinniśmy się zajmować, bo sami sobie dają radę – mówi J. Bartnicki. -Drugi profil to osoby bezrobotne wobec których możemy stosować wszystkie dostępne instrumenty, związane z aktywizacją zawodową. Jest wreszcie trzeci profil. Dotyczy osób z którymi nic nie możemy zrobić. Nie możemy nawet skierować ich do pracy. Do tego profilu bezrobotnych kwalifikuje w zasadzie komputer. Osoba ta odpowiada na pytania w specjalnym programie i to program wydaje werdykt. Nie można wpłynąć na wyniki testu, a bezrobotni doskonale orientują się jak odpowiadać na pytania, żeby trafić do odpowiedniego profilu. Spośród 3 tys. bezrobotnych ok. 70 proc. trafia do trzeciego profilu. Jesteśmy w czołówce powiatów w kraju w tym zakresie. Wojewódzki Urząd Pracy zleca wówczas firmie zewnętrznej aktywizację zawodową takiej osoby. Jak niektórzy wyliczyli, aktywizacja zawodowa, czyli doprowadzenie do zatrudnienia jednej osoby z trzeciego profilu to koszt ponad 100 tys. zł. Jeżeli skierujemy 200 osób, a z tego dwie znajdą zatrudnienie, to wydane pieniądze będą ogromne. Profilowanie jest dobre, ale powinna być to informacja dla doradcy klienta, aby wiedział w jaki sposób postępować z osobą bezrobotną. Nie można zamykać osoby bezrobotnej w hermetycznej szufladzie, ograniczając możliwości dotyczące jej aktywizacji. Mamy tak naprawdę ok. 600-700 osób, które możemy aktywizować, a z pozostałymi nic nie możemy zrobić.
Więcej w papierowej wersji „Kuriera Kwidzyńskiego”
Napisz komentarz
Komentarze