Zbliżająca się reforma oświaty największe kontrowersje w powiecie kwidzyńskim wzbudza w gminie Gardeja. Coraz częściej mówi się bowiem o konieczności zamknięcia przynajmniej dwóch placówek. Liczba ta jednak może być znacznie wyższa. Nie można się więc dziwić, że sprawy w swoje ręce postanowili wziąć rodzice. Na ostatniej sesji rady gminy Gardeja pojawili się m.in. rodzice uczniów Szkoły Podstawowej w Trumiejach, którzy postanowili zaprotestować przeciwko likwidacji ich szkoły. Wójt Kazimierz Kwiatkowski nie miał jednak dla nich dobrych wiadomości.
-Demografia jest nieubłagana i o tym mówi liczba narodzin dzieci czy też brak pierwszej klasy w Trumiejach. W następnych latach nie będzie pierwszych klas w kolejnych trzech szkołach. Koszty utrzymania szkół są olbrzymie. Na 888 dzieci otrzymujemy subwencję w wysokości 8,3 mln. zł, a wydajemy około 13 mln. zł. Brakuje w tej chwili 4,6 mln. zł. Ludzie muszą wybrać, albo szkoły albo inwestycje – stwierdził wójt gminy Gardeja.
Kazimierz Kwiatkowski przyznał również, że gmina będzie musiała zamknąć nie dwie, a może nawet cztery czy pięć szkół. Na jednego nauczyciela w gminie przypada bowiem zaledwie 8,16 ucznia.
-Bardzo mi ciężko jest o tym mówić, ale to nie ja będę zamykał szkołę w Trumiejach. Jest to kwintesencja reformy – podkreślił wójt gminy Gardeja.
Na odpowiedź ze strony rodziców nie trzeba było długo czekać.
-Reforma mówi o zamykaniu gimnazjów, a nie szkół podstawowych. To gimnazjum w Wandowie powinno być zamknięte, a nie szkoła w Trumiejach – stwierdziła Monika Wiśniewska, mieszkanka Wilkowa.
Wszystko wskazuje jednak na to, że zamknięciem zagrożone są szkoły podstawowe w Trumiejach, Otłowcu, Morawach i Cyganach.
Więcej w papierowym wydaniu „Kuriera Kwidzyńskiego”.
Napisz komentarz
Komentarze