sobota, 18 maja 2024 06:48
Reklama
Reklama

Bunt plantatorów warzyw - groszkiem o ścianę

KWIDZYN. Według prezesa Zrzeszenia Plantatorów Warzyw i Owoców, należności wymagalne Warmińskich Zakładów Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego w Kwidzynie wobec plantatorów sięgają 3,5 mln zł. Od wiosny zarząd firmy nie rozmawia z plantatorami. W bardzo długiej historii współpracy z zakładem zdarzały się różne sytuacje, ale nawet w najtrudniejszych czasach tak źle nie było. Doszło do wypowiedzenia przez zakład porozumienia po 51 latach współpracy.
Bunt plantatorów warzyw - groszkiem o ścianę
Rolnicy obecni na nadzwyczajnym spotkaniu Zrzeszenia Plantatorów Warzyw i Owoców zapowiedzieli, że nie będą podpisywali umów z Warmińskimi Zakładami Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego w Kwidzynie. Twierdzą, że firma nie tylko zalega z płatnościami, ale nie chce rozmawiać w sprawie przyszłorocznych cen skupu.
Zapowiadają, że poszukają innych firm, które skupią ich produkty. Jak podkreśla Ryszard Szczukowski, prezes Zrzeszenia Plantatorów Warzyw i Owoców dla Przemysłu w Kwidzynie, spotkanie nie miało charakteru statutowego, było tylko informacyjne. Uczestniczyła w nim prawie  połowa z ponad 200 plantatorów skupionych w organizacji. Plantatorzy oceniają, że ich produkty stanowią ponad 60 proc. surowca zakładu.

Tak źle nigdy nie było
- Chodziło o przedstawienie informacji, które pozwolą wszystkim podjąć dalsze działania w zakresie produkcji warzyw i ich zbytu. W bardzo długiej historii współpracy z zakładem zdarzały się różne sytuacje, ale nawet w najtrudniejszych czasach tak źle nie było. Dzisiaj trudno mówić o jakiejkolwiek współpracy. Decyzja o areale przewidzianym pod kontraktację podejmowana była  zwykle we wrześniu. Nowy zarząd WZPOW, który rozpoczął pracę pod koniec ubiegłego roku, przedstawił nam wówczas jedyną alternatywę, jaką było obniżenie ceny. Część z nas nie przyjęła oferty, ale większość była zmuszona to zrobić z powodu poniesionych nakładów. Mało korzystne dla nas warunki zostały poddane renegocjacji w czasie siewów. Pojawiła się wtedy próba wydłużenia terminów płatności, szczególnie drugiego. Nie zgodziliśmy się, gdyż już wtedy wiedzieliśmy, że jest to metoda małych kroczków, która ma na celu kolejne ustępstwa z naszej strony. Zarząd zapewniał nas, że środki na zakup surowca będą, jednak tak się nie stało. Od wiosny zarząd  firmy nie rozmawia z nami, a jedynie informuje o podjętych decyzjach. Na areał ogólny 1769 ha, ok. 300 ha nie zostało zebranych. Widać było wyraźnie, że firma tak organizowała kampanię, że nie zdążyła tego zebrać. Po raz pierwszy wszystkie niedziele kampanii były dniami wolnymi od pracy. Trwała ona ok. 31 dni, ale w praktyce była o kilka dni krótsza. Wszyscy, którzy zajmują się rolnictwem, wiedzą, że niedziela w czasie zbioru upraw jest takim samym dniem pracy, jak każdy inny dzień tygodnia. Zakład wyżej postawił sobie obniżenie kosztów, niż zebranie plonów i wywiązanie się z umownych obowiązków wobec plantatorów – twierdzi Ryszard Szczukowski.
Za drogi groch
Dodaje, że o zmianie cen grochu, który jest głównym warzywem sprzedawanym WZPOW, zdecydowano pod koniec zbiorów.
- Dotyczyło to grochu powyżej twardości 200. Nasza reakcja była natychmiastowa. Nie uzyskaliśmy jednak zmiany stanowiska firmy. Nie dyskutujemy o jakości. Jeśli zakład jest jednak odpowiedzialny za zebranie plonów w określonym terminie, a tego nie robi, to pogorszenie jakości leży po jego stronie – uważa Ryszard Szczukowski.

Wypowiedzenie umowy

Według prezesa zrzeszenia, należności wymagalne zakładu wobec plantatorów sięgają 3,5 mln zł.
- Zaległości są przeterminowane od kilkunastu do kilkudziesięciu dni. Nie można się dowiedzieć kiedy będą pieniądze. Przygotowaliśmy wezwania do zapłaty. Poszły one do zakładu. Skierowany został do sądu także jeden pozew dotyczący wypłacenia zaległości. Liczyliśmy się z tym, że w kolejnych etapach nastąpi jakiś przełom. Zakład nie jest jednak chętny do rozmowy. Pierwsza rozprawa w sądzie odbędzie się na początku grudnia. Po jej zakończeniu zamierzamy kierować następne pozwy  o zapłatę – mówi Ryszard Szczukowski.
WZPOW wypowiedziały w listopadzie umowę ze Zrzeszeniem Plantatorów Warzyw i Owoców dla Przemysłu w Kwidzynie.
- Doszło do wypowiedzenia przez zakład rozwiązaniem porozumienia z naszym zrzeszeniem po 51 latach współpracy. Zakład uznał, że ze zorganizowaną grupą rozmawia się trudniej – uważa Ryszard Szczukowski.

Dziel i rządź
Prezes zrzeszenia uważa, że zarząd firmy będzie chciał podzielić środowisko plantatorów. Obecni na spotkaniu rolnicy  zapowiedzieli, że będą działać wspólnie. Twierdzą, że nie będą współpracowali z WZOPW i nie podpiszą z zakładem żadnych umów. Chcą  przekonać także innych producentów warzyw do takiej decyzji. Zapowiadają też działania w celu znalezienia nowych odbiorców na warzywa z powiatu kwidzyńskiego. Rolnicy zamierzają przeprowadzić coś w rodzaju kampanii informacyjnej w mediach, w tym internecie, na temat działań firmy, aby zwrócić uwagę akcjonariuszy spółki Pamapol, której częścią jest zakład. Prezes zrzeszenia poinformował obecnych na spotkaniu plantatorów, że całą sytuację przedstawił właścicielowi spółki Pamapol i czeka na jego reakcję.

Prezes mija się z prawdą?

Piotr Żabik, prezes WZPOW, w wypowiedzi dla portalu spożywczego, twierdzi, że to Ryszard Szczukowski jest winien zakładom  ok. 8.7 tys. zł.
- Podawanie zobowiązań, a nie uwzględnianie swoich należności w stosunku do WZPOW jest według mnie nadużyciem. Ponadto istnieje niebezpieczeństwo, że pan Szczukowski nie dostarczy pozostałych 74 proc. dostaw i wtedy dodatkowo będzie przysługiwało WZPOW roszczenie odszkodowawcze z tytułu nie wykonanej umowy kontraktacyjnej – czytamy wypowiedź Piotra Żabika na portalspozywczy.pl.
Ryszard Szczukowski, uważa, że wypowiedź prezesa mija się z prawdą.
- Podobno jestem winien za nasiona, które mam od zakładu. Działania firmy mają na celu zdyskredytowanie mojej osoby. Spodziewam się, że takich nacisków na mnie, ale także na plantatorów, którzy upomnieli się o zaległe płatności będzie  więcej – komentuje Ryszard Szczukowski.

WZPOW częścią Pamapolu
Początki WZPOW sięgają 1934 roku. Firma przechodziła wiele różnych zmian. W 2005 r. zakład stał się częścią Grupy Kapitałowej Pamapol. Spółka Pamapol z siedzibą w Ruścu (okolice Bełchatowa) powstała w 1993 r. z inicjatywy braci Pawła i Mariusza Szataniaków. W 2004 roku  przekształciła się w spółkę akcyjną. W czerwcu 2006 r. Pamapol S.A. zadebiutowała na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu kwidzyn1.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Komentarze
gore 19.02.2010 02:09
zapalacili w koncu tym plantatorom ??

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu kwidzyn1.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Elżotka 01.12.2009 20:06
Pan Zaiik myśli że głupich znalazł niech więcej krzyczy to udziałowcy Pamapolu który jast na giełdzie zaraz zrobią porządek zakcjami.Rozwalił zakłady w Środzie Wielkopolskiej i przyszedł rozwalić Kwidzyn ale jak w Chłopach ;wóz jest gnój jest koń też to go powieziemy jeszcze do świąt

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu kwidzyn1.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Reklama
Reklama
Reklama