sobota, 20 kwietnia 2024 10:45
Reklama

Największa akcja szczepień i toksyczny tatar z jajkiem

POWIAT. To była największa w Polsce akcja masowych szczepień przeciwko chorobie zakaźnej od ponad 50 lat. W efekcie w ubiegłym roku zaszczepiono ponad 700 osób. Powodem było zachorowanie na odrę trzech osób z Ukrainy. Dwie z nich trafiły do Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku.
Największa akcja szczepień i toksyczny tatar z jajkiem
-Nasze dochodzenie i działalność epidemiologiczna były dużym wyzwaniem logistycznym. Musieliśmy ustalić bliskie kontakty celem podjęcia szczepień ochronnych. Aby szczepionka była skuteczna musi być podana w ciągu trzech dób od momentu kontaktu z osobą chorą – podkreślała Jolanta Mielniczak-Biesiekie

Autor: Fot. Mirosław Wiśniewski/archiwum KK

Podczas ostatniej sesji rady powiatu Jolanta Mielniczak-Biesiekierska, powiatowy inspektor sanitarny, podsumowała działania inspekcji sanitarnej w ubiegłym roku.

-Zgłoszono do nas 1203 przypadki chorób zakaźnych z wyłączeniem grypy, która ujęta jest oddzielnie. Jedna czwarta chorych była hospitalizowana. W zeszłym roku był na szczęście tylko jeden przypadek sepsy meningokokowej, która jest chorobą endemiczną występującą na terenie naszego powiatu. Wystąpiło 9 przypadków wywołanych przez inną bakterię: Streptococcus pneumoniae. Były cztery zgony. Dotyczyło to ludzi starszych. We wszystkich tych przypadkach osoby te były obciążone dodatkowymi schorzeniami. Na szczęście obecnie wszystkie dzieci szczepione są przeciwko tej bakterii – podkreśliła Jolanta Mielniczak-Biesiekierska.

Przez kilka dni walczono z ogniskiem odry

W ubiegłym roku pojawiły się przypadki zachorowania na odrę. Kilka dni walczono, aby zlikwidować ognisko tej choroby. Zachorowały trzy osoby dorosłe narodowości ukraińskiej: dwie kobiety i mężczyzna, pracownicy jednego z dużych zakładów produkcyjnych na terenie Kwidzyna.

-Dwie osoby w ciężkim stanie były hospitalizowane w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku, natomiast jedna osoba, po zaopatrzeniu ambulatoryjnym, była leczona w warunkach domowych. Prawdopodobnym źródłem zakażenia była współmieszkanka, która wróciła z Ukrainy i zaraziła te osoby. Nasze dochodzenie i działalność epidemiologiczna były dużym wyzwaniem logistycznym. Musieliśmy ustalić bliskie kontakty celem podjęcia szczepień ochronnych. Aby szczepionka była skuteczna musi być podana w ciągu trzech dób od momentu kontaktu z osobą chorą. Składam podziękowania na ręce pana starosty, gdyż dzięki Centrum Zarządzania Kryzysowego Starostwa Powiatowego, panu burmistrzowi, który osobiście kontaktował się z zakładem pracy oraz dzięki dyrekcji spółki „Zdrowie” zorganizowano szczepienia na terenie zakładu. Chodziło o to, aby nie przerywać cyklu produkcyjnego. Przygotowaliśmy autorską ulotkę na temat odry. Chodziło nam o to, aby umieścić w niej podstawowe informacje na temat tej choroby, a nie straszyć mieszkańców. Ulotka została opracowana tego samego dnia w językach polskim i ukraińskim i muszę się pochwalić, że jest wykorzystywana również przez Zachodniopomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego na granicy z Niemcami. Dzwonił również Główny Inspektora Sanitarny czy udzielimy zgody, aby była ona kolportowana na terenie całego kraju. Uruchomiliśmy za radą pana burmistrza infolinię i pracownicy epidemiologii w trakcie tej akcji dyżurowali do godz. 21.00 udzielając mieszkańcom informacji w sprawie odry i szczepień - powiedziała Jolanta Mielniczak-Biesiekierska.

Szczepienia trwały od 6 rano do 2 w nocy

Akcja przeciwko odrze trwała trzy dni, od wczesnych godzin rannych.

-Był taki dzień, że szczepienia trwały od 6 rano do 2 w nocy. Zbadano 934 osoby, a zaszczepiono 726. Ta różnica wynika z tego, że część osób była szczepiona, a część miała przeciwwskazania do szczepienia przeciwko odrze - wyjaśniła Jolanta Mielniczak-Biesiekierska.

Okazuje się, że była to największa w Polsce akcja masowych szczepień przeciwko chorobie zakaźnej, od czasu pojawienia się ogniska ospy prawdziwej w 1963 roku we Wrocławiu.

Kwidzyński Sanepid zajmował się także zachorowaniami na grypę. Według Jolanty Mielniczak-Biesiekierskiej zanotowano wprawdzie wzrost liczby zachorowań, ale nie wiadomo czy jest on rzeczywisty czy wynika z lepszej zgłaszalności i współpracy z lekarzami, którzy muszą zgłaszać takie przypadki. (...)

Więcej w bieżącym numerze Kuriera Kwidzyńskiego z 20 marca 2019 roku


Podziel się
Oceń

Reklama