wtorek, 26 sierpnia 2025 17:02
Reklama

Koszmar na Zamkowej Górze: smród i hałas z lokalu socjalnego

KWIDZYN. Przy ul. Zamkowa Góra 6 Teresa Milewska mieszka od urodzenia, w tym samym mieszkaniu. To stara kamienica, ale lokal odremontowany, wykupiony od miasta – da się żyć. A właściwie dało się żyć, dopóki nad mieszkaniem pani Teresy nie urządzono lokalu socjalnego. Teraz codziennie czuje fetor z kanalizacji.
Koszmar na Zamkowej Górze: smród i hałas z lokalu socjalnego
Najpierw przez ponad 5 lat mieszkał tam mężczyzna, który codziennie znosił do domu góry śmieci. Gdy w końcu weszły służby porządkowe, ubite odpadki sięgały sufitu. Po wyniesieniu smród unosił się w całym domu przez wiele tygodni, a myszy przeszły przez podłogę do mieszkania pani Teresy.
- Myślałam, że na tym koszmar się skończy, bo przez lata mieszkałam z myszami, że zamieszka tam jakaś normalna rodzina, bo ten mężczyzna tylko magazynował tam śmieci, a mieszkał chyba gdzie indziej. Niestety, było coraz gorzej – opowiada.

Smród z ubikacji
Po usunięciu „śmieciarza” lokatorzy zmieniali się często mieszkanie stało się przejściowym, tymczasowym lokum dla ludzi eksmitowanych i tych, którzy nagle musieli opuszczać swój dom. Zresztą trudno nazwać to mieszkaniem – pokoik ok. 19 m kw. na poddaszu ze skośnym dachem, jest też mała ubikacja. I to właśnie ona jest od jakiegoś czasu prawdziwym utrapieniem pani Teresy.
- Coś jest z nią nie tak, ciągle przecieka, śmierdząca substancja leje się z sufitu po mojej ścianie. To koszmar – mówi. –Naprawiano to kiedyś, ale bez skutku, ciągle jest nieszczelność. Nie dziwię się, że tak często zmieniają się tam lokatorzy, bo moim zdaniem to mieszkanie nie spełnia żadnych wymogów i standardów, aby mogła tam mieszkać rodzina z dziećmi.

Nie można zrobić ekspertyzy
Przez jakiś czas lokal socjalny w kamienicy przy ul. Zamkowa Góra zajmowały dwie panie, jednak wyprowadziły się. Obecnie lokal ten został przydzielony kobiecie z trójką dzieci. W międzyczasie Teresa Milewska, nie mogąc znaleźć nigdzie pomocy w sprawie przeciekającej ubikacji, zgłosiła sprawę do nadzoru budowlanego podejrzewając, że została ona nieprawidłowo zbudowana.
-Niestety do tej pory nie udało się przeprowadzić żadnej ekspertyzy, choć specjaliści z powiatowego nadzoru budowlanego wysyłali wezwania już kilka razy i przychodzili. Nie mogą jednak nic zrobić, bo nie ma obecnej lokatorki mieszkania i nie można tam wejść bez jej wiedzy – mówi pani Teresa Milewska. - Wiem, że mieszka tam, bo ciągle słyszę jakieś hałasy.

Wcześniej nie pozwalali na ubikację
Marek Konieczek, pełnomocnik burmistrza ds. mieszkaniowych, nie widzi w tym wielkiego problemu.
- Nowa dopiero się tam wprowadziła, może więc nie być jej w domu, jest jeszcze na etapie zagospodarowywania – powiedział. – Pani Milewska chyba przesadza mówiąc o hałasach, lokatorka pewnie przesuwała meble, urządzała się.
Z punktu widzenia pani Teresy nie wygląda to jednak tak niewinnie.
- Proszę postawić się w mojej sytuacji, jako współwłaściciela budynku. Przecież ten lokal socjalny to klitka nadająca się jedynie na strych. Od kiedy pamiętam, nigdy nie pozwalano zrobić tam ubikacji, a gdy miasto zrobiło tam lokal socjalny, nagle stało się to możliwie – mówi Teresa Milewska.
Kto teraz kupi moje mieszkanie?
W budynku tym znajduje się siedem mieszkań, w tym trzy własnościowe. T. Milewska chciała kupić pomieszczenie nad jej mieszkaniem, zanim zaplanowano tam lokal socjalny. Sąsiedzi jako wspólnota mieszkaniowa wyrazi na to zgodę na piśmie w 2005 roku. Nadal chce to nabyć.
- Powstał tam lokal socjalny i w ten sposób znacznie obniżyła się wartość mojego mieszkania – mówi. -Ja nie upieram się, żeby tu mieszkać, chętnie bym się wyprowadziła, ale kto w takiej sytuacji, z takim sąsiedztwem, kupi ode mnie mieszkanie? – denerwuje się pani Teresa.
Marek Konieczek twierdzi, że samorząd wykorzystuje każdą możliwość, by stworzyć lokal socjalny, bo takich zawsze brakuje.
- Mamy obowiązek zapewniać lokale zastępcze eksmitowanym od razu. Potem możemy poszukać czegoś lepszego – mówi. –Dlatego rzadko decydujemy się na sprzedaż takiego mieszkania. Każdą sprawę traktujemy jednak indywidualnie. W tym przypadku pomyślimy o tym, ale dużo zależy od opinii inspektora budowlanego. Jednak jeśli do tego dojdzie, zgodnie z prawem wystawimy ten lokal na sprzedaż w przetargu, nie możemy go sprzedać bezpośrednio pani Milewskiej.

Niebezpieczna instalacja
Trudno zrozumieć, dlaczego do tej pory nie udało się załatwić sprawy uciążliwej ubikacji, pani Milewska wielokrotnie pisała do burmistrza, do Zakładu Usług Mieszkaniowych, który administruje mieniem komunalnym. Gdy niedawno pojawili się w kamienicy pracownicy ZUM i magistratu (mieli wraz z nadzorem budowlanym sprawdzać lokal, ale nie zastali lokatorki), okazało się podczas spisywania protokołu, że ZUM nie posiada pozwolenia na stworzenie toalety, bo nie zgłosił tego do nadzoru budowlanego. Wcześniej, gdy wylane z ubikacji nieczystości zalały jej ściany, pani Teresa zwracała się do ZUM z prośbą o udostępnienie projektu, na podstawie którego zrobiono toaletę. Odmówiono jej twierdząc, że to był jednostkowy przypadek.
To tylko jeden z wielu problemów, które dotykają mieszkańców kamienicy przy ul. Zamkowa Góra, a szczególnie Teresę Milewską, której mieszkanie znajduje się niestety tuż pod lokalem socjalnym.
- Dom ma dokładnie sto lat, nie pamiętam tam jakiegoś większego remontu, instalacja elektryczna jest w fatalnym stanie, na pewno jest przeciążona, bo w lokalu na górze nie ma gazu. A kable znajdują się w starym murze wypełnionym suchą trzciną. Napisałam pismo, by skontrolowano stan instalacji – mówi pani Teresa. –Zresztą są i inne sprawy, u mnie w przedpokoju zapada się sufit, a gdy ktoś chodzi po schodach do mieszkania socjalnego, jest straszny hałas, schody są drewniane, coś okropnego.

Mam pewien pomysł
Namawiają nas, byśmy, jako wspólnota mieszkaniowa, wzięli kredyt na remont budynku, ale przecież to dużo pieniędzy, które musielibyśmy spłacać. A kto nam zagwarantuje, że osoby mieszkające w lokalu socjalnym  nie zdewastują wszystkiego? Przecież tam ciągle zmieniają się lokatorzy, nie wiadomo, jacy będą następni.
Teresa Milewska jest zdesperowana i zapowiada, że teraz już się nie podda i jeśli nie uda jej się załatwić tej sprawy w kwidzyńskich instytucjach, będzie się odwoływać do wojewódzkiego nadzoru budowlanego, a nawet do ministra.
- Widzę jednak jeszcze jedno rozwiązanie – mówi pani Teresa. - Skoro miastu tak brakuje lokali socjalnych, to niech kupi ode mnie moje mieszkanie, nie ma problemu, bardzo chętnie sprzedam, innych chętnych nie znajdę przecież. A ja dzięki temu będę mogła nabyć sobie mieszkanie w spokojnym miejscu i mieszkać bez obaw o pożar, o zarwanie czy zalanie sufitu.


Czytaj też w „Kurierze Kwidzyńskim”

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu kwidzyn1.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

KOMENTARZE
Autor komentarza: Schlomo UbermannTreść komentarza: Ale przypał. Chyba nie wypłaci się do końca życia. No ale tak kończą frajerzy.Źródło komentarza: ZOBACZ [WIDEO] !!Ujawnienie kokainy wartej 5 mln zł efektem pracy trzech służb mundurowychAutor komentarza: haniaaTreść komentarza: tak o zsrowie trzeba dbać .... Produkty z konopi są mi naprawdę bliskie – i to nie tylko z ciekawości, ale przede wszystkim z własnego doświadczenia. Moja przygoda zaczęła się od bólu kręgosłupa, który towarzyszył mi praktycznie codziennie. Z początku ratowałam się klasykami – ketonal, inne przeciwbólowe – niestety, żołądek długo tego nie wytrzymał. W pewnym momencie bolało mnie już nie tylko plecy, ale też brzuch, dosłownie po wszystkim. Zaczęło się błędne koło – ból, stres, napięcie. Lekarze zaczęli mówić, że pewnie "sama sobie to nakręcam", że to psychosomatyka. Czułam się bezsilna. I wtedy – zupełnie przypadkiem – kuzyn dał mi namiar na Konopną Farmację z Poznania. Po rozmowie z panią farmaceutką dostałam polecenie: olej CBD 5% dekarboksylowany, 3 razy dziennie po 5 kropli. Do tego dorzuciła maść laurową z olejem konopnym, eukaliptusem i propolisem – cudo na ból pleców! Ale to nie wszystko – zaczęłam pić napar z passiflory i łykać olej z czarnuszki na żołądek. Efekt? Jakby ktoś zgasił ogień, który palił mnie od środka. Ból pleców się wyciszył, żołądek odetchnął, a ja zaczęłam normalnie funkcjonować. Coś, co wydawało się beznadziejne, zaczęło mieć sens. CBD naprawdę mi pomogło – nie jako cudowny lek na wszystko, ale jako realne wsparcie, które dało mi ulgę i spokój. Jeśli ktoś z Was się waha, polecam z serca – ale zawsze z głową i najlepiej po konsultacji z kimś, kto zna się na rzeczyŹródło komentarza: 7 kwietnia 2025 r. - Ważny dzień w kalendarzu. Światowy Dzień ZdrowiaAutor komentarza: DominikTreść komentarza: Proszę rodzinę osoby zmarłej o kontakt, przekażę przydatne informacje tel. 664694990Źródło komentarza: Na drodze zginął 59-letni motocyklistaAutor komentarza: ZuziaTreść komentarza: Bo książki, zwłaszcza kryminały to emocje. Po to są l. Szkoda, że zapominamy, że jest jeszcze druk i papier tylko gapimy się w te ekrany i scrollujemy shitŹródło komentarza: Zabezpieczono pięć automatów do nielegalnych gier hazardowychAutor komentarza: BronekTreść komentarza: Świetne książki i szacunek za wspieranie lokalności i malychvijczyzn👍🙂Źródło komentarza: Zabezpieczono pięć automatów do nielegalnych gier hazardowych
Reklama
Reklama
Reklama