piątek, 2 maja 2025 11:49
Reklama Advertisement

Stan wojenny. Wojskowe obozy internowania - tortura prania mózgów i izolacji na działaczach „Solidarności”

W rocznicę stanu wojennego warto pamiętać o jednym ze sposobów nękania działaczy opozycji antykomunistycznej. Taką metodą było umieszczanie, najczęściej członków „solidarności” w tzw. Wojskowych obozach internowania. Taki los spotkał m.in. działaczy z tczewskiej fabryki POLMO.
Stan wojenny. Wojskowe obozy internowania - tortura prania mózgów i izolacji na działaczach „Solidarności”

Autor: IPN

WOI utworzono głównie w północnej i zachodniej Polsce. Wykorzystano miejsca oddalone od szlaków komunikacyjnych i dużych o ośrodków miejskich. Wszystko w celu, by ukryć je od oczu buntującego się społeczeństwa, ale też by utrudnić kontakt z rodziną, co było dodatkową „karą”.

Tczewianie, którzy trafili do WOI w Chełmnie nad Wisłą: Roman Szlagowski z FPS „Polmo” wydz. TM, Edward Guziński, FPS „Polmo” i Jerzy Jagoda ZNTK Gdańsk – Orunia. Z kolei do obozu internowania w Czerwonym Dworze trafili Leszek Lamkiewicz z FPS „Polmo” Tczew wydz. PZ oraz Józef Bielecki z FPS „Polmo” Tczew wydz. PK.

Dodajmy, że WOB prowadzono także w: Trabiatowie, Unieście, Budowie, Czarnem, Gorzowie Wielkopolskim, Głogowie, Rawiczu i Brzegu. Komuniści organizowali także Wojskowe Obozy Internowania dla Poborowych w Węgorzewie, Chełmie oraz Jarosławiu.


 

Kto trafiał do karnych koszar?

Do wojska powoływano osoby z roczników 1940-1962. Na ćwiczenia rezerwy skierowano blisko 1500 osób, a do czynnej służby wojskowej ponad 250 młodych osób. Nie zawsze znali oni intencje władzy, lecz na miejscu okazywało się, że w tych miejscach przebywali inni, często znani im związkowcy. Było to miejsce, w którym przetrzymywano związkowców z różnych regionów i zakładów. Dla nich ewidentne było, że taki obóz był karą za przynależność do NSZZ „Solidarność”. Obojętna była przyznana kategoria wojskowa czy niepełnosprawność albo fakt bycia opiekunem osoby chorej czy bycie ojcem – wszyscy zostawali „przyjęci do wojska”.

Po zakoszarowaniu mieli zakaz samodzielnego przemieszczania się i znajdowali się pod nadzorem Wojskowej Służby Więziennej. Nie wolno im było słuchać radiowych transmisji mszy św. Pozostałym żołnierzom w jednostkach mówiono, że internowani są kryminalistami lub alimenciarzami albo „niebieskimi ptakami”.

Normą były wielokrotne przesłuchiwania. Zmuszano ich do bezcelowej pracy np. do zakopywania rowów w zamarzniętej ziemi i ich zakopywania. Obowiązkowo należało oglądać „Dziennik Telewizyjny” i uczestniczyć w zajęciach, w których propagowano komunizm. Najcięższym tego typu obozem był Chełmn, usytuowany między brzegiem a wałem przeciwpowodziowym. Internowano tam ok. 300 „żołnierzy”. Mieszkali oni w namiotach z piecykami typu „koza”, w których można było palić tylko od godz. 22.00 do 7.00. Codziennością był brak wody, prowizoryczne latryny. Zmuszano skoszarowanych do czołgania się w błocie czy przenoszenia krowich odchodów, straszono wywiezieniem na wschód, kazano kopać groby z przykładanym do głowy pistoletem. Zmuszano także do donoszenia. WSW prowadziła ciągłe przeszukania, inwigilację. Straszono więzieniem, utratą pracy, skrzywdzeniem żony i dzieci.


 

Biegi na wyczerpanie i kopanie pól minowych

Pan Edward Guziński był internowany w Chełmnie, jako 27-latek. Miał o tyle szczęście, że był tam w stopniu kaprala i trochę lepiej go traktowano. Różnica była jednak minimalna. Tak jak wszyscy cierpiał zimno w namiotach i musiał „odkopywać i zakopywać miny”.


 

- Pracowałem w tczewskim „Polmo” w narzędziowni, stąd mnie internowano, jednak kompletnie nie zdawałem sobie sprawy, że to będzie internowanie. Myślałem, że powołano mnie zwyczajnie do wojska – mówi. - Trafiłem tam 2 listopada na trzy miesiące. Wyszedłem ok. 4-5 lutego 1983 r. Po paru dniach wysłano nas pod namioty nad Wisłą, umiejscowione pomiędzy wałami przeciwpowodziowymi... Warunki były fatalne. Namioty były opalane węglem, taką małą „kozą”. Byliśmy traktowani jak nieroby i kryminaliści. Udało nam się powiadomić zaprzyjaźnionych księży o tym co się działo. Służby starały się ukryć, że takie obozy istnieją.


 

Święta spędził w koszarach. Zapytaliśmy jak wyglądała codzienność.

- Oficjalnie byliśmy „pontoniarzami”. Mieszkałem z innymi kapralami w jednym pomieszczeniu. Zajęcia polegały na kopaniu transze. Pogłębialiśmy je. Potem inni poprawiali je. Często biegaliśmy, czołgaliśmy się, zakładaliśmy pola minowe. Pamiętam jak postawiono kilkumetrowy krzyż. Nad ranem się zdziwiłem, że to zrobiono. Wojskowi strasznie się wściekli. Jak wracaliśmy z ćwiczeń nad Wisłą mieliśmy porozwalane plecaki, bo czegoś szukano... Widziałem kolegę z „Polmo”, którego wcześniej osadzono w więzieniu za działalność opozycyjną. Pamiętam lekcje propagandowe, załamanych kolegów, osoby które potraciły zdrowie przez zimno... Były strajki głodowe. Wyrzucaliśmy jedzenie na znak protestu. Gdy podano, że zmarł Breżniew wszyscy skoszarowani zakrzyknęli „hurra”! W wigilię z kapralami złożyliśmy sobie życzenia, ale wparował funkcyjny i zabronił tego. Strasznie się zdenerwował. Niektórzy mieli opiekunów. Kazano mi przekazywać żołnierzom, że rodzina przyjechała. Musiałem biec do żołnierzy ciągle i tak powiadamiać. Wystarczyło zadzwonić... Nie miałem w sumie takiego obciążenia jak inni z dziećmi czy osobami pod opieką. Byłem jeszcze kawalerem. Potem trafiłem do normalnej służby, jako spadochroniarz.


 

W wagonach w Czerwonym Borze

W Czerwonym Borze przebywało ok. 450 osób w domkach z połączonych wagonów towarowych. Podobnie normą były „kozy”, brak wody, koce przymarzające do drewnianych ścian, nieustające apele, stołówka 2,5 km od kwater. Jeśli ktoś był niepełnosprawny (chodził o kulach) i nie mógł dotrzeć na czas nie dostawał posiłku.

Dla internowanych wsparciem duchowym było sporządzania znaczków, kopert, kartek o treści religijnej, patriotycznej np. z kory brzozowej albo krzyżyki z monet. Śpiewano piosenki, wspólnie się modlono. Groziły za to surowe kary. Trzem rezerwistom z Budowa pod Złocieńcem postawiono zarzuty prokuratorskie za sporządzenie tabliczek z drewna z napisem „Solidarność” za drutem kolczastym. Innym razem w Chełmnie wściekłość wywołało ustawienie kilkumetrowego krzyża pośrodku placu apelowego. Organizowano też strajki głodowe.

Tego typu represje skończyły się 3 lutego 1983 r. Ale pozostawała trauma i utrata zdrowia. Mężczyźni ci po powrocie do domu byli nadzorowani przez milicję. Dla niektórych pobyt oznaczał chorobę psychiczną. Andrzej Kosiewicz z Chełmna 13 marca 1983 r. popełnił samobójstwo.


 

W. Mocny

* Na podstawie: „Solidarność” do wojska . Obozy wojskowe jako forma dotkliwej represji przeciw członkom „Solidarności”, Wyd. Instytut Dziedzictwa Solidarności


 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu kwidzyn1.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

KOMENTARZE
Autor komentarza: CNC IntelligenceTreść komentarza: RECOVER YOUR LOST CRYPTO ASSETS WITH CNC INTELLIGENCE. NO UPFRONT PAYMENT. CNC Intelligence is a team of Cyber Intelligence, Crypto Investigation, Asset Tracing and Offshore Legal experts. Working together to form a boutique cyber and crypto intelligence group focused on providing results. Using the latest Cyber Tools, Open Source Intelligence (OSINT), Human Intelligence (HUMINT), and cutting edge technology, we provide actionable intelligence to our clients. WHY CHOOSE CNC INTELLIGENCE? - Expert Cyber Investigation Services ---Our cyber investigators are certified in the US, UK and experienced with investigations spanning 6 continents. - Cryptocurrency And Digital Asset Tracking --- We are able to track the movement of several different cryptocurrencies and assets. If the cryptocurrency has been moved, we are able to follow it. - Strategic Intelligence For Asset Recovery --- The first step to recovery is locating recoverable assets. Our experienced team will be able to walk you through the process. Schedule a mail session with our team of professionals today via - cncintel247 (@) gmail (.) com to get started immediately. BEWARE of FABRICATED reviews and testimonies endorsing fraudsters, do not get scammed twice. Disclaimer: CNC Intelligence is not a law enforcement agency and not a law firm. Like all investigators, we cannot guarantee specific results, but we apply our expertise and resources to every case professionally and ethically.Źródło komentarza: Remont parkietu hali sportowejAutor komentarza: Schlomo UbermannTreść komentarza: Ale przypał. Chyba nie wypłaci się do końca życia. No ale tak kończą frajerzy.Źródło komentarza: ZOBACZ [WIDEO] !!Ujawnienie kokainy wartej 5 mln zł efektem pracy trzech służb mundurowychAutor komentarza: haniaaTreść komentarza: tak o zsrowie trzeba dbać .... Produkty z konopi są mi naprawdę bliskie – i to nie tylko z ciekawości, ale przede wszystkim z własnego doświadczenia. Moja przygoda zaczęła się od bólu kręgosłupa, który towarzyszył mi praktycznie codziennie. Z początku ratowałam się klasykami – ketonal, inne przeciwbólowe – niestety, żołądek długo tego nie wytrzymał. W pewnym momencie bolało mnie już nie tylko plecy, ale też brzuch, dosłownie po wszystkim. Zaczęło się błędne koło – ból, stres, napięcie. Lekarze zaczęli mówić, że pewnie "sama sobie to nakręcam", że to psychosomatyka. Czułam się bezsilna. I wtedy – zupełnie przypadkiem – kuzyn dał mi namiar na Konopną Farmację z Poznania. Po rozmowie z panią farmaceutką dostałam polecenie: olej CBD 5% dekarboksylowany, 3 razy dziennie po 5 kropli. Do tego dorzuciła maść laurową z olejem konopnym, eukaliptusem i propolisem – cudo na ból pleców! Ale to nie wszystko – zaczęłam pić napar z passiflory i łykać olej z czarnuszki na żołądek. Efekt? Jakby ktoś zgasił ogień, który palił mnie od środka. Ból pleców się wyciszył, żołądek odetchnął, a ja zaczęłam normalnie funkcjonować. Coś, co wydawało się beznadziejne, zaczęło mieć sens. CBD naprawdę mi pomogło – nie jako cudowny lek na wszystko, ale jako realne wsparcie, które dało mi ulgę i spokój. Jeśli ktoś z Was się waha, polecam z serca – ale zawsze z głową i najlepiej po konsultacji z kimś, kto zna się na rzeczyŹródło komentarza: 7 kwietnia 2025 r. - Ważny dzień w kalendarzu. Światowy Dzień ZdrowiaAutor komentarza: DominikTreść komentarza: Proszę rodzinę osoby zmarłej o kontakt, przekażę przydatne informacje tel. 664694990Źródło komentarza: Na drodze zginął 59-letni motocyklistaAutor komentarza: Ms. SimoneTreść komentarza: I have worked with Mr. James Mc Kay Wizard quite a number of times and they have never disappointed me. They helped me monitor my Husband phone when I was gathering evidence during the divorce. I got virtually every information he has been hiding over the months easily on my own phone: the spy app diverted all his WhatsApp, Facebook, text messages, sent and received through the phone: I also got his phone calls and deleted messages. he could not believe his eyes when he saw the evidence because he had no idea he was hacked. they do all types of mobile hacks and computer hacks, you get unrestricted and unnoticeable access to your partner/spouse/anybody’s social account, email, E.T.C Getting the job done is as simple as sending an email to jamesmckay wizard at gmail dot com or WhatsApp +31657446248.Źródło komentarza: 6 kwietnia 2025 r. - Ważny dzień w kalendarzu. Światowy Dzień Sportu
ReklamaAdvertisement
Reklama
Reklama